JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA ŚMIERĆ PSA

Od długiego czasu nic nie pisałem, ponieważ musiałem pożegnać swojego przyjaciela. A przedtem na to pożegnanie się przygotować.

Często słyszę od ludzi, że nie chcą przyjąć psa – zwłaszcza starego – do swojego domu, bo „nie chcą przez to przechodzić”, bo „mieli kiedyś psa, ale nie chcą jeszcze raz…” mając na myśli jego śmierć.

Jednak bez śmierci nie ma życia. I może być ona pięknym i podniosłym czasem, wydarzeniem, które – jak wielkie święto – wymaga przygotowań. Dziś chcę się podzielić z Wami tym, jak się przygotować na takie wydarzenie, żeby przeżyć je po prostu dobrze.

Zanim jednak napiszę cokolwiek więcej, pragnę zaznaczyć: Ten tekst NIE JEST dla osób, które uważają, że „pies powinien znać swoje miejsce”, że pies jest istotą mniej wartą / mniej  inteligentną / głupszą / gorszą w czymkolwiek od człowieka. Ten tekst nie jest dla tych, którzy twierdząc, że kochają psy, kochają tylko siebie. Nie jest dla tych, którzy na zwierzęta spoglądają według prawideł wiary chrześcijańskiej, widząc w nich w najlepszym wypadku „braci mniejszych” a w najgorszym bioautomaty, nieposiadające uczuć, woli, rozumu. Jeśli należysz do tych osób, przestań czytać – oszczędzisz sobie niepotrzebnego wnerwienia, a mi komentarzy typu: „jesteś ekoterrorystą na paseczku Niemiec”.

1. Zapewnij swojemu psu szczęśliwą starość

Wilk – najbliższy dziki kuzyn psa – może, przy troskliwej opiece weterynaryjnej żyć w dobrym zdrowiu nawet 20 lat. Niestety, tysiące pokoleń hodowli „popełnionej” przez człowieka nagromadziły w każdej rasie psów wiele wad genetycznych, z których istnienia człowiek nie zdawał sobie sprawy, a których skutki widać zwłaszcza na starość. Słabnie układ ruchowy, zaczyna źle funkcjonować układ pokarmowy, nerwowy… Psy dużych ras nie żyją dłużej, jak 15 – 16 lat, a i taka starość rzadko odbywa się bez poważniejszych schorzeń.

Takie to podobne do ludzkiej starości. I tego samego potrzebuje pies w ten czas, co i człowiek: aktywności, higieny, powietrza i czasu.

Aktywność oznacza, że póki można – póki jeszcze czas – zapewnij swojemu psu przygody: wyjazdy, wycieczki, żeby wiele miejsc zobaczył i jeszcze więcej powąchał. Jak to powiedziała mi kiedyś pewna staruszka w Domu Pomocy Społecznej w Legnicy: „Wyszalej się, pókiś młody, żeby na starość, jak będziesz tak leżał jak ja, całymi dniami, miał co wspominać”.

Psy też wspominają. Daj swojemu przyjacielowi wiele pięknych, dobrych, kochanych wspomnień.

Nie pozwól, by w czasie, gdy już twój przyjaciel nie będzie mógł daleko chodzić tylko leżał: wychodź z nim, choćby na chwilę, choćby tylko na ulicę obok czy na trawnik na osiedlu. Pozwól mu pożegnać się z powietrzem, błękitnym niebem, ze słońcem…

Daj mu swój czas – teraz bardziej, niż kiedykolwiek. Kiedy będzie całymi dniami spał, nie pozwól, żeby spał sam. Siadaj przy nim, niech czuje, że przy nim jesteś. Nikt nie potrzebuje bliskości kochanych osób bardziej, niż staruszkowie.

Zapewnij swojemu psu dobrą opiekę medyczną. Dotknie go wiele chorób, coraz więcej dolegliwości… Ale jednocześnie oszczędzaj mu, ile możesz, stresu związanego z wyjeżdżaniem do weterynarza na drugim końcu miasta. To niełatwe, zważywszy, że weterynarze – jak i lekarze – są różni. I różna jest jakość ich wiedzy, umiejętności i usług. Może jest w Twojej okolicy jakiś stary, emerytowany weterynarz? Ktoś, kto sam doświadcza starości, lepiej będzie ją rozumiał u innych – także u zwierząt.

Na koniec zostawiam najtrudniejszy temat, dotykający także chorób i słabości związanych z podeszłym wiekiem. I mogę ten temat potraktować jednym zdaniem: Kto nie mył zafajdanego tyłka swojego psa nie ma pojęcia o miłości i przyjaźni.

2. Pozwól mu odejść

Każdy pies jest w głębi swoich genów wilkiem. Traktuje Cię więc, jak członka swojego stada, jak członka swojej rodziny. A dla wilka nie ma większej świętości, niż rodzina. I nie ma dla wilka większego obowiązku.

Dlatego musi wiedzieć, że pozwalasz mu odejść. Dopóki tego nie zrobisz, będzie uważał za swój obowiązek trwać przy tobie po ostatnią iskrę życia, bez względu na ból, bez względu na swój stan, bez względu na wszystko, co ze starością związane.

Powiedz mu to. Powiedz: „Tak bardzo cię kocham. I wiem, że ty też mnie kochasz. Ale kiedy będziesz wiedział, że nadszedł Ten Dzień, odejdź. Nie bój się o mnie”. Pies potrzebuje tych słów od Ciebie, odczucia, że nie musi się obawiać, że wpędzi Cię w rozpacz odchodząc. To podstawowy warunek pogodnej i godnej śmierci dla niego: poczucie, że i Ty jesteś z nią pogodzony.

3. Dzień Odejścia

Zwierzęta, w przeciwieństwie do ludzi wiedzą, kiedy odejść. Czują Ten Dzień, gdy przychodzi. I dają różne oznaki – najpierw, że Dzień Ten już jest blisko a później – że to już teraz, dzisiaj.

Jest wielu ludzi, którzy nie znają swoich psów, bo tak naprawdę ich nie kochają. Ale jeśli należysz do tych, dla których pies jest najświętszą z przyjaźni – będziesz widzieć po jego zachowaniu, że czas się zbliża. Będziesz widzieć jeszcze słabszy niż zwykle chód; może pojawić się wzrost niepokoju u psa, kiedy go zostawiasz idąc po zakupy czy do pracy. Jest takich sygnałów bardzo wiele i każdy, kto potrafi słuchać i patrzeć zauważy je i zrozumie.

Wśród dzikich zwierząt panuje taki „zwyczaj”, że kiedy zwierzę wie, że umiera, odchodzi w jakieś miejsce, które wybiera na swoją śmierć. Broni tego miejsca każdym ostatkiem sił i nie chce, by go ruszyć choćby o pół długości ogona. Wiele psów też tak robi.

Będziesz wiedzieć, bo Twój pies powie Ci, że to koniec.

Nie popełniaj – proszę Cię w imieniu Twojego psa – tego błędu, że będziesz jak ludzie buntować się przeciwko Prawu Śmierci. Pies wie, że nasze mrzonki o życiu wiecznym, twierdzenia różnych religii o tym, że śmierć jest wytworem grzechu czy zła – że to wszystko bzdury. Wie, że Prawo Lasu to Prawo Śmierci, bez której nie ma życia, to Prawo, które życie stworzyło mocą Doboru Naturalnego, stworzyło całą jego różnorodność i wspaniałość. Wie, że każdy żyjąc, żywiąc się zaciąga dług od Przyrody i musi spłacić ten dług Ziemi własnym ciałem.

Dlatego przyjmij Ten Dzień nie rozpaczą i buntem, ale z powagą, uroczyście. Niech będą łzy przy pożegnaniu, ale niech nie będzie rozpaczy. Niech będzie żal, ale nie sprzeciw. Rozpacz, niedowierzanie i bunt niczego nie zmienią, a sprawią, że Ten Dzień, który winien być przyjęty godnie i uroczyście, stanie się żałosny i przerażający.

Nie wprowadzajmy swoją rozpaczą ludzkiego bajzlu do Świątyni Śmierci, którą każda istota na tej planecie rozumie poza nami – ludźmi. Tylko ludzie są tak bezdennie durni, że nie potrafią zrozumieć tego najprostszego Prawa Przyrody. Prawa, że co z Ziemi wyrosło, do Ziemi wróci.

Przygotuj Ten Dzień. Przygotuj wszystko, co będzie potrzebne. Weź dzień wolny z pracy, kup dobre wino i usiądź przy swoim przyjacielu. Przytul go i razem spędźcie Ten ostatni Dzień. Niech poczuje, że jest kochany za wszystko, kim jest. Także za swoje odejście. Niech poczuje spokój i ciszę, łagodny dotyk Twojej ręki. I tak razem trwajcie, oczekując na Panią Śmierć. Ona jest jak sen po długim, męczącym dniu, kiedy marzymy o położeniu się spać, a kiedy z rozkoszą zasypiamy nie obchodzi nas, czy będzie jakieś jutro.

Niech Ten Dzień będzie Dniem Wdzięczności. Tylu istotom nie dane było zaznać życia, nie dane było cieszyć się nim równie długo jak nam, nie dane było doznać tego szczęścia co nam. Jest za co dziękować Wielkiemu Wilkowi, który w Twoim psie ogrzewał Cię, ochraniał, i mobilizował do cieszenia się pięknem tego życia tutaj, cieszenia się pełnymi garściami, bez mrzonek i kłamstw o jakimś „przyszłym życiu” które tylko przesłaniają prawdziwą wartość tego jedynego, które nam dano.

Kilka słów w kwestii eutanazji. Pies jest w swoich genach wilkiem, cząstką dzikiej Przyrody, która do nas przylgnęła i związała swój los z naszym. W Przyrodzie zaś mało które zwierze umiera ze starości. Rolę zastrzyku weterynarza spełnia w Przyrodzie to, przed czym naszego psa chronimy – choroby, rany, głód. Ponieważ chronimy, mamy też obowiązek czymś to zastąpić i takim czymś jest pomoc psu w godnym i spokojnym odejściu.

Trzymaj go za łapkę, gdy będzie odchodził. I niech ostatnim słowem, które od Ciebie usłyszy, będzie wielkie: „Dziękuję”.

4. Co później?

Przepisy polskie są jasne i bezwzględne: ciało psa należy poddać „utylizacji”, w przeciwnym razie stwarza się „zagrożenie sanitarne”, które jest karane grzywną 500 zł lub nawet pozbawieniem wolności do lat dwóch.

Tak czysto filozoficznie zadaję sobie pytanie jak to jest, że ludzie spuszczający cuchnące ścieki do przepływającego przez park w Cieplicach strumienia nie stwarzają takiego zagrożenia? Jak to jest, że firmy budowlane, wysypujące w lesie gruzy i śmieci z potężnych placów budowy osiedli dla bogaczy nie stwarzają takiego zagrożenia? Jak to jest? Ciekawe.

Całe szczęście w Polsce jest alternatywa. Pojawiają się już, choć jeszcze opornie – cmentarze dla zwierząt. Wielu mówi, że to fanaberia i głupota, ale niech zamilkną ci durni przedstawiciele chrześcijańskiej ciemnoty. Niech milczą, bo płożąc się w pyle przed swoim „Bogiem miłości” o miłości NIC nie wiedzą i nic z niej nie rozumieją.

Co z Ziemi wzięte, Ziemi winno być zwrócone. Godnie i uroczyście tak, jak przystało na kogoś kto był kochany.

Włóż do grobu Twojego psa trochę jedzenia i wody. On tego już nie potrzebuje, ale niech wie Ziemia, że twoje serce jest czyste i pełne miłości do Jej dzieci.

Indianie wierzyli, że  gdy Ty będziesz umierać, twój pies wróci po Ciebie i odprowadzi Cię tam, gdzie każdego czeka wieczny i zasłużony odpoczynek.

I odpoczniecie już Razem. Czego Tobie i sobie życzę.

A tak na koniec… jest tylko jedno lekarstwo na ból po stracie psa. Jest nim przyjęcie do Twojego domu kolejnego. I zanim pod wpływem emocji związanych ze śmiercią przyjaciela powiesz, że „nie chcesz znów przez to przechodzić” to pomyśl: czy naprawdę warto dla kilku chwil bólu i smutku rezygnować z całych miesięcy czy lat wspólnych, cudownych przygód? Jestem pewien, że Twój pies nie chciałby zostawić Cię samego. Chciałby, żeby przyszedł następca, który kontynuuje jego misję Wilczego Ambasadora Lasu w sercu ludzkiej cywilizacji.

Jeśli uważasz, że to, o czym tu piszę jest ważne, dobre i potrzebne, możesz wesprzeć działanie strony, zostając naszym Patronem przy pomocy patronite.pl

250 odpowiedzi na “JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA ŚMIERĆ PSA”

  1. Dziękuję Ci za te słowa. Wczoraj pożegnałam w najgodniejszy z możliwych sposób moją Wilczą Duszę – Tinę. Długo będę się zbierać po tej stracie, ale wiem, że dałam Jej odpocząć, bo tego chciała. Podziękowałam Jej za najlepsze ponad 16 lat mego życia. Teraz jest dziura, pewno stanie się kiedyś blizną, ale pozwalam sobie na czas.

  2. Piękny i wzruszający tekst. Wkrótce odejdzie ode mnie moja droga sunia, prawie 16 letnia. Jest bardzo słabiutka. Nie da się nie płakać patrząc na swojego najlepszego przyjaciela, towarzysza wycieczek, zabaw, długich spacerów, który gaśnie. Teraz już nic nie będzie takie jak przedtem.

    1. Ból jest niewyobrażalny😭
      3 kwietnia 2023 odszedł mój kochany wyżeł Hektorek. Miał prawie 15 lat. Ratowaliśmy Go do końca. Ostatnie co mogliśmy dla niego zrobić, to poprosić naszą panią doktor aby przyjechała do nas, aby On odszedł na swoim posłaniu otoczony miłością ludzkich rodziców, głaskany i trzymany za łapkę.
      Nie ma dnia abyśmy nie wspominali go w rozmowie.
      Być może to prawda z pokochaniem nowego psa… my jeszcze nie jesteśmy gotowi.
      Nam jeszcze nie wyschły oczy od łez…

  3. Dzień dobry
    25 sierpnia 2022 r. osierocił mnie mój ukochany przyjaciel. Pies bardzo mądry, posiadający swoją godność, którą zachował do końca swoich dni. Antar, bo tak się nazywał był 13 letnim czarnym labradorem. Miałam go od szczeniaczka. Kiedy do minie przyjechał był sześciotygodniową czarną kuleczką. Nie lubił się przytulać, ale też nie lubił być sam. Kiedy tylko wracałam do domu towarzyszył mi wszędzie. Gdy byłam chora spał przy mnie a gdy on był chory ja spałam przy nim. Łączyła nas niesamowita więź. Jak odchodził poprosiłam go żeby nazbierał patyków i czekał na mnie. Pójdziemy na polanę i będę jak zawsze mu je rzucać a on będzie je łapać w locie i przynosić. Serdecznie dziękuję Panu za ten artykuł. Dzięki Panu wiem, że wszystko co zrobiłam dla niego gdy odchodził zrobiłam dobrze. Ból nadal trzyma i jest nie do opisania. Razem z Antarkiem odeszła część mnie. Już nigdy nie będzie tak samo. Oddałam go ziemi. Wiem gdzie jest i często odwiedzam jego grób.

  4. dziekuję. Moj pies odchodzi. Cięzko to przyjąć. 16 lat, pięknych lat. Jeszcze odycha. Nie wiem jak mu pomóc. Nie skarzy się, jest tak słaby ,że juz dziś nie moze sam wstać. Podnosi głowę. łzy same płynąl. W moim życiu, oprócz wspaniałego syna, on był ze mną najdłuzej. Mam już 61 lat. Dziękuję Ci , że byłeś z nami.

    1. Kilka godzin temu odeszła moja schorowana staruszka, labradorka Kajunia. Wzięłam ją ze schroniska i czas, który razem spędziłyśmy, był dla mnie najpiękniejszy. To dzięki niej poznałam najwierniejszą i bezinteresowną miłość. Kajuniu, wierzę, że gdy przyjdzie mój czas – będziesz na mnie czekała. A teraz biegaj za tęczowym mostem, bez bólu stawów, niewydolności nerek, wymiotów. Zawsze będę Cię kochać, mój najsłodszy żarłoczku.

  5. Dzisiaj pożegnałam mojego Przyjaciela Prymuska i Twoj tekst tak bardzo nam obojgu pomógł… Dziękujemy… mój Wilk poszedl już na ostatni spacer…a ja… będę silna, dam sobie radę, obiecałam Mu.

  6. Mój Hubert, 15-letni kundel właśnie odszedł. Serce już nie wydalało, problemy z oddychaniem, duszenie, słabość, starość, niechęć do życia. Eutanazja była jedyny rozwiązaniem, żeby ukrócić jego cierpienie. Przeżył z nami zajebiste lata. Wycieczki po lasach, wyprawy na grzyby i wyjazdy wakacyjne. Gonił i łapał konie za ogon, uwielbiał macę 🙂 Był naszą rodziną.
    Dzięki Robert za piękny tekst, choć rozkleił mnie na maksa i ryczałem jak bóbr przy czytaniu 🙂
    Hubert pochowany pod lasem, bo kochał biegać po lesie. Zostanie z nami na zawsze.

  7. Właśnie umiera moja przyjaciółka Sonia, staruszka ok 15stu lat schroniskowa. Dostała leki, kroplówkę ale to za wiele nie pomaga, stoję przed podjęciem decyzji o eutanazji, pani weterynarz mówi że tu już za dużo nie można zrobić. Sonia nie chce nawet pić, wynoszę ją na siku, jest słaba nawet jak leży to leży bardzo niespokojnie. A ja biję się z myślami czy jej pozwolić odejść czy czekać na cud. Ryczę…. Jestem za eutanazją, gdybym sama miała tak cierpieć to chciałabym sobie skrócić męki, ale tak trudno to zrobić przyjacielowi…… 😭😭😭

    1. Łączę się z Panią. Miałam dwa psy. 14 letni kundelek i 15 letni lablador. Kundelek odszedł 3 stycznia a teraz dowiedziałam się,że 15 letni lablador ma zmiany nowotworowe. Wdrożyliśmy lecznie, wdrożyliśmy wszystko co może mu pomóc. Wstaje, chodzi ,załatwia się i ma apetyt ale patrzeć na starość naszego kochanego przyjaciela, nie wiedząc co przyniesie jutro- jest ciężkie. Ciężko mi na sercu nawet jak czytam o Pani piesku bo wyobrażam sobie co Pani czuje. Życzę Pani i Soni najpiękniejszych wspólnych chwil.

    2. Nie potrafię sobie wyobrazić tego bólu mam psa ale jest jeszcze młoda chociaż patrząc na to z boku zza ekranu uśpiłabym sonie… Mimo wszystko zazwyczaj nie ma sporych szans na „cud” a sunia cierpi…mimo wszystko mam nadzieję że jej się polepszy i spędzicie razem jeszcze kilka chwil

  8. Dokładnie miesiąc temu pożegnałam mojego najukochańszego Toficzka. Prawie dwa lata po usłyszeniu diagnozy – pnn. Pogorszenie przyszło dość niespodziewanie, chociaż to dość podstępna choroba, nie jedyna na którą cierpiał mój Super Pies, jak go nazywałam. Pomogłam mu odejść bo bardzo cierpiał. Dobry weterynarz przyjechał do nas do domu dzięki czemu Tofcio czuł się spokojniej niż w przychodni. Cierpiałam gdy widziałam jego cierpienie, a gdy było po wszystkim odczułam ulgę, ulgę, że moje słoneczko już nie cierpi. Teraz czuję ogromną pustkę i smutek bo dom bez psa to nie dom. Nikt mnie nie wita gdy przychodzę, nie przynosi zabawek, żeby się pobawić, nie ma się do kogo przytulić, nie ma już mojego słoneczka, które wnosiło tyle radości do mojego życia. Dziękuję Ci Toficzku, że nas wybrałeś i dziękuję Ci za każdy dzień, kocham Cię i kochać będę, na zawsze pozostaniesz w moim serduszku.

  9. Dziękuję za ten tekst. Dziś jak nigdy jest mi potrzebny, by pogodzić się z tą stratą, która i mnie dotknęła. Dokładnie dziś o 3:36. Atos już w tym roku zaczął mieć poważne problemy zdrowotne (najpierw zapalenie trzustki a następnie udar przez co miał niedowład jednej z łapy) ale nie sądziłem, że nastąpi to tak niespodziewanie, właściwie z godziny na godzinę. Od ostatnich dni było już naprawdę dobrze, wreszcie zaczął używać tej łapy, na której nie mógł chodzić po udarze, miał tyle energii jak w sumie od zawsze. Nadal nie mogę w to uwierzyć, bardzo ciężko jest mi się z tym pogodzić. A widok jak już odchodzi na drugą stronę, jego ostatnie spojrzenie…

    Już kiedyś czytałem ten tekst. Gdy odchodził wiedziałem co mu powiedzieć – jak ważny dla mnie był, że dziękuję mu za ten czas z nami, za wszystkie spacery, po prostu za wszystko. Za co Ci dziękuję, bo to było ważne żeby w ostatnich chwilach miał świadomość, że był kochany i doceniany.

    Po 14 latach i 8 miesiącach odszedłeś na wieczną wartę.
    Dziękuję Ci Atos, byłeś najlepszym psem jakiego mogłem mieć

  10. Bardzo poruszający i mądry tekst. Właśnie pożegnałem wspaniałego przyjaciela… Faduś był charakterny jak na Golden Retrievera, dużo razem przeszliśmy tych pięknych jak i mniej udanych chwil. Każda z nich jest ważna bo kształtowała naszą więź, choć w sercu jest pustka i żal że nie byłem w stanie zrobić czegoś więcej, wiem że tak musiało się stać. Te ostatnie dni uświadomiły mi jaki był i nadal jest dla mnie ważny. Utrzymywanie cię w czystości wynoszenie na krótki spacer choć sił już brak sprawiały mi ogromny ból widząc cię w tym stanie, ale sprawiało też ogromną dumę i zaszczyt przyjacielu że to ja mogę być przy tobie i choć trochę ułatwić twoje ostatnie dni… Po przeczytaniu tekstu autora mogę być spokojny że pożegnałem z czystej miłości swojego wiernego przyjaciela tak jak należy i tak jak na to całym swoim życiem zasługiwał. Pozostanie zawsze częścią mnie.

    1. W tym roku odeszła od nas Gaja i Filemon, została jeszcze staruszka Sonia,Smutno nam. Cała trójka trafiła do nas ze schroniska. Dziękuję za wspaniały tekst, bardzo pomocny. Tulimy Sonię.

  11. Bardzo mądry tekst . Mojej mamie wczoraj odszedł jamnik . Bardzo go kochała , bardzo się do Noego przywiązała . Musiałam coś przeczytać żeby wiedzieć jak mam z nią rozmawiać i teraz wiem 🖤 ehhh

  12. Dziś odeszła na wieczną wartę nasza najwierniejsza Przyjaciółka Lora. Oddaliśmy ją Matce Ziemi. Godnie, jak pisałeś. Tam, gdzie jest jest już wolna, a my będziemy lepszym stadem. Żegnaj nasza piękna „Wilczyco”.
    Autorowi dzięki za ten tekst.

    1. Powiedz mi jak przetrwać?jak dać przeżyć? Właśnie chyba dużymi krokami zbliża się ten moment gdy bede musiala pozegnać swojego.ukochanego.przyjaciela. Nie dam rady żyć bez niego…

      1. Moj przyjaciel zmarl 2 dni temu.Walczylam do konca z jego choroba I mam wyrzuty sumienia ze zaburzylam spokoj ostatnich chwil.Pomoglam my umrzec w chwili kiedy cierpial bardzo mocno.Badz silna ja nie mam tej sily placze moje serce, stracilam radasc I sens wszystkiego.Czekam na jego prochy ktore moje dzieci umieszcza w mojej trumnie.Bardzo podoba mi sie ten artykol .Szkoda tylko ze nie jestem silna psychicznie.Czas zlagodzi bol.Trzymaj sie I badz Duma bo jestes dobrym czlowiekiem

        1. Też takie mam życzenie.Być wiecznie z moim najwspanialszym przyjacielem,miłością.Gdy jestem z moim psem nie potrzebuję ludzi , bo mój PIES nic nie kręci, nie kłamie i nie zdradzi mnie.

          1. ❤💞💖💖
            Stracilam skarba przez onkologa za wczesnie ….
            Walka z chloniakiem 9 miesiecy.
            Zero pomocy od onkologa.
            12 miesiecy temu stracilam jego brata.
            Walczylam o moje dzieci od maja 2019…
            Jestem strzepem czlowieka i nie radze sobie z depresja.
            To za duzo…wolalabym umrzec juz.

      2. U mniej to samo siedzę i wyje mój yoreczek kochany 😔nadchodzi koniec. Jestem słaba nie chcę żeby odchodził.

      3. Witam. Ja tez pożegnałam swojego pieseczka dwa tygodnie temu.
        Rozumiem twój ból, sama przez to teraz przechodzè i też nie mogè sobie kompletnie poradzić z jego odejściem.
        Już nigdy moje życie nie bèdzie takie samo jak było. Pustka w sercu zostanie na zawsze.
        Mam rozdarte serce, tak bardzo mi go brakuje.😞

  13. Dziś, około 2:00 w nocy odeszła NASZA SIMA. Była z nami 14 lat. Wesoła, inteligentna, kochająca i wierna, wspaniały CZŁONEK RODZINY. Pusto już jest bez NIEJ, pewnie ta pustka długo w nas tkwić będzie. Pozostaną wspomnienia, zdjęcia, filmy, może coś jeszcze…. świadomość ogromnej miłości, w obie strony !
    Czytając tekst bardzo się z nim utożsamialiśmy, i co więcej, wiele z tych wspaniałych spraw dotyczących pożegnania Przyjaciela, nastąpiło u nas w sposób naturalny. Jest BÓL, ale jest też świadomość tego, że SIMA żyjąc z nami pewnie była szczęśliwa, bo my z Nią NAPEWNO !
    Kochać i być kochanym to tak, jakby z obu stron grzało nas Słońce…. – i tego właśnie doświadczaliśmy na co dzień mieszkając i obcując z SIMĄ.
    Pozostaną teraz wspaniałe wspomnienia…. i WIELKA MIŁOŚĆ

    1. Mój najlepszy przyjaciel Amirek też odszedł 14marca tego roku czuje to samo co wy nie potrafię wziąść innego pieska za bardzo go kochalam

  14. Wczoraj pożegnaliśmy naszą kochaną sunię Fifi 😭
    Miała zaledwie 3 latka i nagle dostała udaru. Jej stan się nie poprawiał, w drodze do weterynarza umarła mi na kolanach.

  15. Wczoraj odszedl nasz Kochany Przyjaciel Czarus niesamowity kundelek ktory byl z nami 14 lat cierlpimy niesamowicie pochowalismy go na naszej dzialce spoczywa w spokoju a w naszych sercach na zawsze ❤🐶

  16. 28 grudnia odszedł mój ukochany psi przyjaciel Feluś. Był z nami zaledwie siedem lat. Trafił do nas przypadkiem, nieplanowany. Podczas wizyty w schronisku, do którego zawoziłam karmę przed zimą, zobaczyłam zza krat wielkie przerażone oczy. Feluś nie piszczał, nie szczekał tylko błagał tymi pięknymi oczami. Zabrałam go. Był dygocącym zlepkiem przerażenia, uległości i rezygnacji. W domu schował się w najdalszy kąt, podchodził tylko do mnie. Panicznie reagował na mężczyzn. Każdy nagły ruch sprawiał, że Feluś piszcząc wtulał się w podłogę. Dużo czasu potrzebował, żeby uwierzyć, że ludzka ręka nie służy tylko do bicia. Nigdy jednak nie nauczył się bawić, nie miał odwagi się przytulać, pieszczoty przyjmował ze spuszczoną głową, a w oczach miał zawsze smutek. Kochaliśmy go. Zmieniliśmy nasze życie, żeby nie narażać go na stres. Nosiliśmy na rękach z trzeciego piętra bez windy, bo krótkie koślawe łapy ledwo dawały radę ze schodami. Aż tuż przed świętami Feluś zaczął wymiotować. Myślałam, że to chwilowe i że przejdzie. Niestety rozwolnienie i wymioty sprawiły, że stawał się co raz słabszy. Nie przyjmował pokarmów, przestał trawić. Wymiotował nawet wodę, którą podawałam mu strzykawką. W niedzielę trafiliśmy do przypadkowego weterynarza, który miał dyżur całodobowy. Pierwszy raz widział psa, a powiedział mi o nim więcej niż „moi” stali lekarze, którzy znali go od lat. Okazało się, że pies ma nowotwór wątroby i jelit. Nie było ratunku. Umierał na moich rękach, czułam jak wiotczeje jego wątłe ciałko. Szeptałam mu do ucha cały czas, żeby się nie bał. Był taki spokojny. Zdążyłam mu podziękować za to, że był z nami, powiedzieć, jak bardzo go kochaliśmy zanim jego smutne serduszko całkiem przestało bić. Dziś ostatni dzień roku. Nie mogę przestać rozpaczać. Serce mi pęka z tęsknoty za moim ukochanym przyjacielem.

      1. 31 stycznia odszedł Borys, kochany doberman. Odszedł nagle w zabawie atak serca. Miał niecałe 9 lat.
        Zastanawiam się nad kolejnym dobkiem. To byłby już czwarty w moim życiu.

    1. Siedze przy moim ukochanym przyjacielu. Jest słaby, nie je, nie chce chodzić, wymiotuje. Moje serce pęka z rozpaczy. Jutro kolejna wizyta u lekarza, która pewnie niewiele pomoże. Powinnam podjąć decyzję. Nie mam siły. Dziękuję jednak, że trafiłam na tą stronę. Współczuję z całego serca wszystkim, którzy cierpią po stracie swoich ukochanych zwierząt.

      1. Witam serce mi pęka ;płaczę tulam swojego Nera .Jutro decyzja że nie ma ratunku.Ma uszkodzoną wątrobe nie je nie pije bierze kroplówki jutro ostatnia.12 lat jest z nami kocham go bardzo .Nie mam sił pisać.Pies jest najwiekrzym przyjacielem chwile radości z nim sa bezcennne. Piękny tekst mimo to ciężko jest się rozstać.

        1. 10.02.2021 w nocy odszedł mój skarb Snajperek O tym ze uszkodzona wątrobę dowiedziałam się w poniedziałek , a we wtorek pies już nie jadł tylko pił ostatni raz w południe wieczorem już nie mógł stać na nogach zesikal się na swój kocyk widziałam ta bezradność w jego oczach. Gdy przytuliłam go do siebie czułam jak spokojnie bije mu sarduszko około 1 ,00 w nocy ułożyłam go na kocyku koło łóżka zostawiłam oświecona lampkę pogłaskała go po główce a on tak dziwnie patrzył gdy onkolog 3,00popatrzylam on już nie żył miał zimne nóżki i chłodne ciałko w tym momencie świat mi legł w gruzach
          Płakałam w dzień patrząc jak słabnie a puznie w nocy i znowu w dzień ze już go nie zobaczę płacze cały czas jego kocyk leży w legowisku jak go przytulam to jakby czuła jego czuje ze jak wybiorę te jego ostatnie rżyczy to już wszystko po nim mi zmniknie a to ostatnie rzeczy które dotykał Moze to nienormalne ale czuje jakbym straciła dzieciątko które już nigdy nie dotknę Ten bol jest tak stasznie ogromny ze niewiem jak sobie z tym poradzić

        2. 10.02.2021 w nocy odszedł mój skarb Snajperek O tym ze uszkodzona wątrobę dowiedziałam się w poniedziałek , a we wtorek pies już nie jadł tylko pił ostatni raz w południe wieczorem już nie mógł stać na nogach zesikal się na swój kocyk widziałam ta bezradność w jego oczach. Gdy przytuliłam go do siebie czułam jak spokojnie bije mu sarduszko około 1 ,00 w nocy ułożyłam go na kocyku koło łóżka zostawiłam oświecona lampkę pogłaskała go po główce a on tak dziwnie patrzył gdy onkolog 3,00popatrzylam on już nie żył miał zimne nóżki i chłodne ciałko w tym momencie świat mi legł w gruzach
          Płakałam w dzień patrząc jak słabnie a puznie w nocy i znowu w dzień ze już go nie zobaczę płacze cały czas jego kocyk leży w legowisku jak go przytulam to jakby czuła jego czuje ze jak wybiorę te jego ostatnie rżyczy to już wszystko po nim mi zmniknie a to ostatnie rzeczy które dotykał Moze to nienormalne ale czuje jakbym straciła dzieciątko które już nigdy nie dotknę Ten bol jest tak stasznie ogromny ze niewiem jak sobie z tym poradzić

      2. Witam serce mi pęka ;płaczę tulam swojego Nera .Jutro decyzja że nie ma ratunku.Ma uszkodzoną wątrobe nie je nie pije bierze kroplówki jutro ostatnia.12 lat jest z nami kocham go bardzo .Nie mam sił pisać.Pies jest najwiekrzym przyjacielem chwile radości z nim sa bezcennne. Piękny tekst mimo to ciężko jest się rozstać.Nie wiem jak sobie poradzę.Jedynym pocieszeniem jest to że traktowaliśmy go jak członka rodziny gdzie my tam Nero .

  17. Jestem ogromnie wdzięczna, że trafiłam tutaj szukając oznak, że mój Nero odchodzi.
    Choroba zabrała go w tydzień. W każdej minucie wyrzucam sobie, że może coś przeoczyłam, byłam złą przyjaciółką, bo nie spostrzegłam zwiastunów, wzięłam je za chwilową niedyspozycję…
    Nero miał tylko 7 lat. Był z nami od marca 2013 r. Był w najtrudniejszym okresie, gdy dopadła mnie choroba, przez rok poruszałam się na wózku inwalidzkim, większą część doby spędzając bez towarzystwa innych ludzi, a tylko z moim ukochanym psem. Zawsze był radosny, ufny, towarzyski. Pies ideał. W ubiegły piątek zaczął wymiotować, nie chciał jeść. Myśleliśmy, że znów nażarł się perzu i się czyści. W niedzielę było lepiej, aż do wtorku, gdzie zwymiotował zupełnie niestrawionym pokarmem. Z samego rana pojechaliśmy do weterynarza. Pobrał krew, zbadał. Wyniki nerkowe były masakryczne. Kolejne pobranie krwi, bo może laboratorium się pomyliło, w międzyczasie płukanie. Niestety czwartkowe wyniki jeszcze gorsze. Powiedział nam, że nie podejmuje się leczenia bo pies umrze. Zabraliśmy psa do innego weterynarza, ta po konsultacjach z nefrologami ustaliła leczeni, 4 kroplówki dziennie, antybiotyk, nlpz, furosemid… Walczymy! W piątek i sobotę wydawało się być znacznie lepiej. Nero zaczął sikać i pić, machał ogonem, nawet szczekał. Niedzielny poranek pozbawił nas złudzeń. Czerwone białka gałek ocznych, rzężenie w płucach, mimo przyjętych 3 kroplówek zero moczu… Wyszłam z nim na ostatni spacer. Chodził dzielnie, jakby choroba była jakimś marnym snem. Pod furtka zatrzymał się k popatrzył niezwykle smutno, nie chciał wchodzić do domu. Wniosłam go. Pożegnaliśmy się. W domu i w gabinecie. 13 grudnia pieprzonego 2020 r. Straciliśmy najwierniejszego przyjaciela. Nie umiemy sobie poradzić. Dom jest pusty. Serca są puste. Oczy już nie mają siły płakać. Jedynym pocieszeniem jest to, że już nie cierpi.
    Został z nami drugi pies Lulu. Też nie może sobie znaleźć miejsca.
    Kochajcie swoje psy, NIKT nie kocha Was bardziej niż one.

  18. Bardzo fajny, prawdziwy tekst . Mój Właduś był z nami prze 18 lat, dał nam 18 lat wielkiego szczęścia. Pozwoliliśmy mu odejść godnie i spokojnie. To bardzo trudna decyzja, którą trzeba podjąć, ale jak kogoś bardzo się kocha jedyna, słuszna by odejść w spokoju. Duchowo Właduś zawsze będzie ze mną. Teraz jest spokojny i może już sobie swobodnie biegać i jeść ulubione smakołyki. Kiedyś znowu będziemy razem, nie tylko duchem

  19. Dzień dobry, moja 11 letnia suczka ma zdiagnozowanego guza który uciska na jedno płuco i serce. Piesek jest mały w typie jamnika a guz jest wielkości 8/7 cm. Zbiera się wodą w płucach, miała wykonywane rtg usg i ekg. Weterynarz powiedział że operacja nie wchodzi w grę ponieważ piesek jest bardzo słaby a guz ogromny i bardzo uciska na płuco i serce i są bardzo małe szanse na przeżycie. Weterynarz daje tylko miesiąc życia. To wszystko działo się w ciągu niecałych dwóch tygodni, chodziliśmy od weterynarza do weterynarza i nikt nie potrafił postawić diagnozy, dopiero u ostatniego weterynarza się udało. Weterynarz przepisał tylko leki które miały ulżyć w cierpieniu, mianowicie: Cardalis, cardisure i Furosemidum. Niestety mam wrażenie że jest jeszcze gorzej, suczka nic nie chce jeść, trzeba ją poić, ledwie chodzi i bardzo się męczy. Czy mogę coś jeszcze zrobić żeby ulżyć w cierpieniu?

    1. Dzień dobry, ja trafiłam z nasza Lunka do kliniki Vetspec pod Wrocławiem ,bardzo mili i profesjonalni weterynarze onkolodzy.Dla naszej Lunki było za późno ,weterynarze wcześniejsi za długo diagnozowali ,mam żal do nich ,jeżeli podejrzewają nowotwór u pieska powinni kierować pieski do specjalistów.Lunka miała chloniaka złośliwego i tyko 2 lata.rozpacz ogromna ,ciężko sobie poradzić z odejściem ukochanego pieska,oddalibyśmy wszystko żeby Ja ratować ,niestety było to nie możliwe.Mozemy teraz tylko mówić wszystkim którzy maja chore pieski -jeżeli czujecie,ze wasz weterynarz sobie nie radzi ,bądź nie potrafi postawić trafnej diagnozy -zrezygnujcie i szukajcie pomocy u specjalistów.

    2. Dzień dobry. U mojej bokserki zdiagnozowano w sobotę guza 10cm w jelicie,blisko aorty. Lekarz weterynarii doradził żeby nie męczyć jej biopsją,tomografem i badaniem na otwartym ciele,ponieważ może nie doczekać lub odejść w trakcie badania. Polecił zabrać psa do domu i sprawić żeby jej dni były najszczęśliwsze w życiu. Dał nam maksymalnie tydzień czasu… W cierpieniu jesteśmy wszyscy oczekując odejścia.

      1. Bardzo współczuję .Mój 27 listopada po USG rokowania źle ,drugi ,to samo a trzeci chciał robić biopsję ,ale my nie damy go męczyć przed śmiercią .Poszliśmy do jeszcze jednego i powiedział nam to samo co Państwu ,kochać go i cieszyć się nie wiadomo ile mu zostało guz ogromny 12/10 + płyn ,zmiany na śledzionie i innych narządach ,mały ,piesek .maltańczyk .Zrozpaczona 😥

    3. Nie wiem, jak sytuacja wyglada teraz, jednak, mimo, iż to bardzo trudna decyzja, ja bym psu ulzyla w cierpieniu… Suczka moich rodziców miała podobnie, tylko rasowo była większa, bo była bokserką, zbierał jej się płyn w płucach, genetycznie, po ojcu, jeździło się z nią po 2-3 razy w tygodniu na odsysanie jej, nikt nie patrzył na rosnący dług u weterynarza, każdy chciał psa uratować, aż któregoś dnia, dnia w którym miała mieć zabieg, udusiła się tacie na rękach… Rodzice do dziś maja sobie za zle, ze za wczasu psu nie ulżyli.. Jakby mogli cofnąć czas, to mimo trudności, podjęliby za wczasu decyzje o eutanazji 🙁

  20. Dziękuję losowi , że miałam możliwość bycia cały czas przy moim psie do końca , jak odchodził i już najciężej chorował ,że
    nie musiałam wtedy pracować .Jednak w ostatnich 10 dniach emocje wzięły górę i woziłam go na codzienne 12 godzinne leczenie i kroplówki do lecznicy , a na noc brałam do domu.

  21. Nie wiem czy następny pies dostanie się do mojego serca tak łatwo , bo bardzo kochałam i kocham jeszcze poprzedniego , którego miałam ze schroniska ,czy któremuś psu jeszcze uda się
    mi go zastąpić ? Czy nie skrzywdzę następnego , bo nie będę
    go już tak bardzo kochać ? Wiem jednak ,że myślenie ,że nie wezmę następnego psa , bo to ból i cierpienie jest błędne. Ważne jest to ,że pomożemy następnemu psu ze schroniska . Ja biorę zawsze tego najbardziej starego , schorowanego i skrzywdzonego , którego nikt nie chce ……………… Jest ważne to ,że możemy zmienić jego koszmarne życie , nawet na koniec .

  22. Bardzo mi przykro, że nie przeczytałam wcześniej tego wpisu, utożsamiam się z każdym zdaniem. Mój pies odszedł 3 dni temu nie zdążyłam podziękować mu tak, jak chciałam. Ten dzień naprawdę trzeba zaplanować powiedzieć wszystkie ważne rzeczy. Przytulić. Jakkolwiek bardzo zmęczeni bylibyśmy zwierzęcia chorobą, trzeba go pożegnać godnie. Tak jak każdy z nas potrzebuje… Bo śmierć przychodzi i, zabiera zwierzę bezpowrotnie nie można potem przeprosić za to , że nie byliśmy doskonali. Ze zwierzakiem odchodzi Wielka miłość , pozostaje PUSTKA.

  23. My właśnie szykujemy się ,aby pożegnać naszą kochaną sunię, z którą przeżyliśmy pięknych 14 lat-Zuzaneczkę. Miała piękne życie pełne przygód – jeździła z nami nad morze, biegała z panem po łąkach , kąpała się w morzu, rzece. Kochana przez każdego kto ją poznał. To było dobre życie, pełne miłości. Żal tylko się rozstać, ale nadeszła niestety starość, choroby i opadła z sił. Na zawsze będzie w naszych sercach.

  24. Mam 13 labradorkę cudowną Suri.Teraz bardzo zaczęła chorować.Walczymy o nią ale nie wiem jak ona długo da radę.Niechcę żeby cierpiała.Bardzo boję się tej chwili kiedy odejdzie.Bardzo ją kocham💕💕💕💕

  25. Dziękuje, ja wiem ze ten moment pożegnania nadchodzi , widzę to i czuje i boje się , ale wiem ze byłam i jestem dobrym przyjacielem mojego psa:) 15 wspólnych lat. Kocham go mocno i teraz wiem
    Jak Go godnie pożegnać , ale poczekam aż ten moment przyjdzie sam , Czuje ze nie mam prawa tego przyspieszyć , niech odejdzie w chwili która jest mu pisana

  26. Cudowne słowa mój Botis był z nami 14 cudownych lat Dwa miesiące temu odszedł od nas musieliśmy zdecydować się na eutanazje Nigdy nie zapomnę jego błękitnych oczu Po przeczytaniu tego tekstu okazuję się że zrobiłam wszytko tak jakby mój haszczak tego oczekiwał Jest mi w dalszym ciągu bardzo ciężko ale trochę łatwiej. Nie wiem czy kiedykolwiek zdecyduję się na psa ale jeśli tak to będzie to husky😍

  27. Ja 1 lipca pożegnałam mojego 11letniego onka, tak bardzo mi ciężko, że nie mogłam być przy nim, ale czułam, że coś nie tak ponieważ dzień wcześniej wbijał się co chwile w moje myśli, tylko ze mną się tak pożegnał, nikt tego nie czuł, zawsze będzie w moim sercu. Odszedł wtedy, gdy wszyscy wyszli, położył się pod drzewem na podwórku przy którym zawsze się bawiliśmy i po prostu odszedł. Nawet jego przyrodni mały brat to czuł, nie dokuczał mu tylko leżał obok. Teraz wszyscy czują pustkę i smutek, wierzę, że czuwasz nad nami i kiedyś się jeszcze zobaczymy!
    Kocham Cię Lakusiu 😭❤️
    Aby Twoje łapki i uszko Cię w niebie nie bolały 🥺
    Tam na pewno nie czujesz już bólu. Na zawsze będziesz w serduszku każdego z rodziny, żegnaj aniołku!

    1. Przepraszam piszę z łzami w oczach
      Sprostowanie nikt nie czuł z domowników (ludzi) tylko ja, a jego przyrodni brat (piesek) dał mu swoją obecność w tym dniu bez żadnego dokuczania, teraz on też czuje pustkę i jest bardzo spokojny.
      Przed śmiercią Lakusia był bardzo rozbrykany jak to roczny piesek.

  28. Jutro przeprowadzamy naszego najukochańszego psa przez Błękitny Most. Nie ma już ratunku. Walczyliśmy przez 3 tygodnie. Nie wyobrażamy sobie życia bez niego. Jest dla nas wszystkim. Kochamy Cię Fadulku najmocniej na całym świecie. Nigdy o Tobie nie zapomnimy.

  29. Dzisiaj odszedł mój ukochany Nesiu. Byliśmy razem 17 lat i 11 dni. Odszedł w domu, w ciszy otoczony miłością do ostatniego oddechu. Nie potrafię wyobrazić sobie jutra bez niego. Był i zawsze będzie w moim sercu. Kocham Cię mój Nesiuniu.

  30. Piękny i mądry tekst. Bardzo potrzebowałam takich słów. Przygarnęłam starego, schorowanego pieska. Był że mną tylko i aż 2 miesiące. Piękne miesiące, pełne miłości, czułości i delikatności. Nie ważne czy ma się psa 20 lat czy tylko 2 lata kocha się go całym sercem a ból przy odejściu jest ogromny i nie ważne że w domu są jeszcze 2 inne psy. Dziękuję jeszcze raz za przygotowanie mnie do pożegnania się i otwarcia się na kolejne potrzebujące miłości i opieki życia.

  31. dziś właśnie, kilka godzin temu….zostawiłam …pożegnałam naszego psa, był z nami prawie 20 lat, …18 lat temu zwieliśmy go ze schroniska.. ;( …bardzo trudne pożegnanie , bardzo !! …cudowny, kochany psiak, który tulił się po 5 minutach do nowo poznanych osób…kochany staruszek… w ciągu 4 dni odszedł, stracił chęć do życia, nie jadł, a to do wypił to zwrócił……dziś go pożegnaliśmy….z ogromnym bólem serca .. ;(

  32. Mój pies ma raka tarczycy. W czwartek ma operacje. Rycze cały czas, ze to może być koniec i nie wroci do nas ze stołu operacyjnego. Ma 12 lat i wątrobę oraz nereczki w niezbyt dobrym stanie. Dziękuję za ten tekst. Jest mi łatwiej. Chciałabym, żeby jednak wrócił i dał nam szanse być z nim do końca.

  33. A ja wlasnie umówiłam wizytę domowa na jutro. Nasze psie szorstkie szczęście ma 16 lat i mniej więcej od roku problem z sercem. Teraz już ogromne wodobrzusze. Nie chodzi w zasadzie , załatwia się pod siebie , bo łapki nie trzymają ciężkiego brzuszka. Płacząc umawiałam wizytę . Ironia losu to nasza 23 rocznica ślubu . Ma to być wizyta szacującą jakość życia. Jeszcze gdzieś tkwi we mnie nadzieja, ze zdarzy się cud. Jedli nie , to juz zawsze będą to dwie rocznice.

  34. Dziękuję!!!! Przepiękny tekst… właśnie mój ukochany Przyjaciel odchodzi… ma 15 lat… ciężki czas… ten tekst jest dla mnie mega pomocny… Dziękuję!

  35. Muszę niedługo pożegnać moja sunie ,jest chora i nie ma ratunku.Boje się tego dnia bo nie wiem czy będę miała siłę pomóc jej Kocham ja bardzo i nie chce żeby odeszła.

  36. 10 kwietnia przyszło mi pożegnać mojego najdroższego, najwierniejszego i najcudowniejszego przyjaciela. Moje pierwsze dziecko 😢byłam przy nim do końca najpierw tuląc do piersi, później głaszcząc zmęczony już pyszczek. Mój kochany Golduś- Lucki miał 12 lat , 2 miesiące i 1 dzień. Chorował praktycznie od początku, wrodzona dysplazja, problemy z jelitami. W późniejszym czasie niewydolność trzustki, guzy na łapce, rak jądra. Wszystko to dzielnie znosił dając mnóstwo radości każdego dnia. W ostatnie dni swojego życia słaniał się na nogach. Wnosiłam go na 4 piętro bo nie miał biedny siły wchodzić. Czekał na powrót męża żeby i z nim się pożegnać. Mąż wrócił w czwartek, dzień przed jego śmiercią. Nawet po spacerze z nim wszedł sam na górę. Cała noc wymiotował i miał biegunkę samą krwią . Męczył się okropnie. Cały czas go uspokajaliśmy żeby się tym nie przejmował. Rano musieliśmy pomóc mu odejść 😭 przyjechała wet i Luckuś dostał jeszcze ataku padaczki ( wtedy niestety wpadłam w panikę nie wiedząc co się dzieje. Wcześniej nie chorował na padaczkę)Tuliłam go i głaskałam mówiąc, ze jest moim przyjacielem i ze wszystko będzie dobrze, ze już nic go nie będzie bolało. Nie potrafiłam przestać go głaskać nawet wtedy, gdy przestał oddychać. Ten moment sprawił, ze pękło mi serce 💔 nie potrafię się pozbierać i ciagle łzy same lecą z oczu. Rok wcześniej, kiedy mój misiaczek podupadł na zdrowiu wzięłam drugiego pieska, suczkę Shih-Tzu Holly. Myślałam, ze dzięki niej będzie łatwiej. Jednak mimo, iż kocham ja bardzo mocno to brakuje mi właśnie dużego pieska. Ona także za nim bardzo tęskni. Szuka go na spacerach, a na widok Goldena zaczyna biec w jego kierunku. Ja i dzieci bardzo chcielibyśmy kolejna kuleczkę pełną szczęścia i radości, które wniosła by w nasze życie jednak mój mąż kategorycznie się nie zgadza. Mam nadzieje, ze kiedyś tak jak napisałaś spotkam się z moim ukochanym przyjacielem i znów będziemy biegać po łąkach i pływać w wodzie jak w latach jego młodości 💞
    Przepraszam za ten elaborat ale chyba musiałam …. TAK BARDZO MI GO BRAKUJE 😭

    1. ja dziś odwiozłam naszego domownika, była z nami 18 lat, wzięty ze schroniska ..kochany, ciepły „Korek” tak się wabił staruszek nasz … smutno i ciężko..bez jego oddechu, odgłosów chodzących powoli pazurów ..smutno …

  37. Mój kochany mały Spiki (schnauzer) odszedł od nas wczesnym rankiem. Położył się przed oknem balkonowym w pozycji takiej jak lubił zwykle odpoczywać i czekając na mój powrót z pracy po prostu zasnął.
    Kiedy wszedłem do domu by wziąść go na poranny spacer to co zobaczyłem rozdarło mi serce. Łzy lały się bez końca. Przytuliłem go do siebie. Włożyłem rękę pod jego pyszczek. Był jeszcze ciepły i nadal miał swój specyficzny zapach ale spojrzenie jego niestety zamarło i pozostało w bezruchu.
    Długo jeszcze siedziałem wpatrując swój wzrok w jego nieruchome już ciało. Trudno mi było się ruszyć, byłem jak sparaliżowany.
    Położyłem go na ostatnią jego drogę tak jak lubił zwykle leżeć kiedy byliśmy jeszcze razem.
    Nieopodal posadziłem małą czerwoną różę tak by przypominała mi cudownie spędzone z nim chwile.
    Minął od tego momentu już ponad miesiąc czasu ale ja nadal nie mogę przestać o nim myśleć.
    Wiem, wiem mam przecież rodzinę, ale on zawsze należał właśnie do niej.
    Jeszcze nie myślę o nowym przyjacielu ale chyba jedynie to może ukoić mój ból po takiej stracie.

  38. Moja Tinka York zmarła 3 dni temu. Miala 8 lat. Mam w sobie ogromny żal w sobie. Pociesza mni myśl, że w nocy zareagowałam na to co się z nią dzieje. Wzięłam ja w kocyk, kolysalam jak dziecko. Mąż chciał jeszcze ratować ją, jechać do weterynarza, ale ja wiedziałam że to koniec. Tuliłam ją, glaskakam. A ona byla taka spokojna, cichutka i patrzyła na nas. Coraz slabsza i slabsza i życie z niej uszlo. Mam jecze jedną 3 letnią sunię, ale ból jest we mnie taki duży…

  39. Dzisiaj odeszła moja ukochana sunia. Wielki ból po stracie przyjaciela. Pięknie napisany tekst, daje trochę ukojenia.

  40. Trzy dni temu pożegnałam moja Sunię. Ból jest nie do zniesienia.
    Najsmutniejsze jest to, że odeszła w wyniku błędu lekarskiego i w męczarniach ( ciężki obrzęk płuc wraz z krwawymi wymiotami).
    Nie mogę się pozbierać, nie mogę się otrząsnąć…
    Byłam z Nią do ostatniej sekundy. Nie wiem co czuła, ale jej zmęczone oczy i łapka, która cały czas szukała mojej dłoni dawały mi poczuć, że.. Ona już się poddała…

    Nigdy o Niej nie zapomnę (płaczę)

  41. Dziękuję bardzo za ten tekst. Moja szesnastoletnia sznaucerka miniaturowa odeszła od nas dwa dni temu. Byliśmy przy niej do końca wszyscy. Weterynarz przyjechał do domu . Odeszła w naszych ramionach. I dziękowaliśmy jej wszyscy za te wspaniałych szesnaście lat.

  42. Tak zrobiłam choć nie czytałam Mój Pies zachorowal i miał 12 lat i 7 miesięcy Wszystko poszło szybko bezwzględnie Umierając zawołał mnie zaszczekal słabo bo nie miał sił i włożył głowę w moje ręce u cichutko 9dszedl Podziekowalam mu za wszystko i przeprosilam za to co moglam bezwiednie zle zrobic Trzymalam Go na kolanach bardzo długo az poczulam ze go nue ma i nie jest łatwo minął dzisiaj miesiąc i pustka Na razie nie mige zastąpić innym pieskiem czekam

  43. To piękny i wspaniały tekst ile w nim mądrości bardzo dziękuję
    tym bardziej ,że pod koniec roku pożegnałam swoją sunię przyjaciela, która po śmierci ukochanego partnera stała się dla mnie
    nieocenionym cudem dzięki niej miałam siłę wstać z łóżka i zrobić krok do przodu , niezwykłe i magiczne chwile .

  44. Szanowny Panie.
    Swojego labradora Sancheza pożegnałem 27-01-2020 roku. Miał 14 lat i 8 miesięcy. Ostatnie miesiące były bardzo trudne i nawet rozsądna Pani Weterynarz poradziła żeby Sanchezowi zapewnic towarzystwo . I trafił się mały staffik , który razem z Sanchezem wyprawiali cuda. Pożegnalismy Sancheza w domu . Pani weterynarz pomogła Mu w ostatniej drodze a my całą rodziną towarzyszylismy mu . Dziekuje Panu bo przeczytanie tego co Pan napisał znacznie mi pomogło z pogodzeniem się z naturalną koleją rzeczy. Wyrazy szacunku. Ryszard Jurecki

  45. Mam sunie 12 letnia mopsiczke i aż mnie w serce boli że może jej już niedługo nie być. Alepo dziś dzień daje mi tyle radości, i cieszę się z każdych spędzonych chwilach razem jest dużo miłości i psot. Chciałbym powiedzieć że spędzajcie jak najwięcej czasu ze swoim pupilem, bo o tego potrzebuje. Always in my heart

  46. Dużo Dobrego Pan uczynił pisząc te mądre i pełne Miłości słowa.
    Życzę Wszystkiego co Najlepsze 🌹🌹

  47. A ja 29.01.2020 pozegnalam sie ze swoim cudem Karolkiem. Mieszanka pudla z cocker spanielem,przekochany. Ciezko…Powiedzialam mu, ze go kocham. Prawie 16 lat wspolnej radosnej pieknej przygody.

  48. Pięknie napisane,aż łzy same cisna do oczu.Moja suczka już prawie odchodzi do Krainy zycia,jest taka dzielna że ciągle się nie poddaje.ale nie ma już dla niej ratunku .Pozostaje przyjąć do wiadomości że ona odejdzie i będzie w pięknej krainie z innymi pieskami.Misia na zawsze pozostanie w moim ♥️♥️♥️

  49. Mam 9 letniego pieska z którym będę musiała się pożegnać. Ma raka jelita, na tyle blisko odbytu że nie da się z tym nic zrobić. Leki już nie pomagają. Za dwa dni jadę na ostatnie badanie, ale jeśli nic się nie poprawi trzeba będzie mu ulżyć. Staram się zebrać w sobie siłę na pożegnanie, jest mi strasznie ciężko i mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. Dziękuję za ten tekst, chociaż trochę coś pomógł.

  50. Bardzo dziękuje za ten tekst, jutro usypiam mojego przyjaciela i nie potrafię się pozbierać, postaram się aby to był najlepszy dzień jaki miał w swoim życiu

  51. Pięknie napisane i mądrze . Jedynie co mnie dziwi to zaprzeczanie życiu wiecznemu. Logiczne jest życie wieczne i inkarnacja każdej duszy. I człowieka i zwierzęcia i rośliny. Poprostu to jest sprawiedliwe. I nie chodzi tu o żadna religie, która nas mami. Zwierzę człowiek, roślina od zawsze stanowią rodziny wieczne. Zrzuca się tylko cialo.

  52. PIĘKNE I PRAWDZIWE! MÓJ MISIO BYŁ ŻE MNĄ TYLKO TRZY LATA- STARUSZEK ZE SCHRONISKA, ALE TAK DUŻO MNIE NAUCZYŁ!!! JEGO ODEJŚCIE WYGLĄDAŁO DOKŁADNIE TAK JAK W OPISIE-SAM DAŁ MI ZNAĆ ŻE TO JEGO PORA I MAM NIE STARAĆ SIĘ TEGO ŻYCIA PRZEDŁUŻAĆ. BARDZO TĘSKNIĘ I KOCHAM 💕

  53. PIĘKNE I PRAWDZIWE! MÓJ MISIO BYŁ ŻE MNĄ TYLKO TRZY LATA- STARUSZEK ZE SCHRONISKA, ALE TAK DUŻO MNIE NAUCZYŁ!!! JEGO ODEJŚCIE WYGLĄDAŁO DOKŁADNIE TAK JAK W OPISIE-SAM DAŁ MI ZNAĆ ŻE TO JEGO PORA I MAM NIE STARAĆ SIĘ TEGO ŻYCIA PRZEDŁUŻAĆ. BARDZO TĘSKNIĘ I KOCHAM 💕

  54. Dziękuję za ten tekst,tak pięknie napisany…Dziś pożegnaliśmy naszą ukochaną cavalierkę Ariankę😔Cierpimy bardzo ale pocieszeniem jest dla nas fakt że byliśmy przy niej do samego końca.Ona wiedziała…i my czuliśmy…Tuliliśmy ,głaskaliśmy ,trzymaliśmy za ukochaną łapkę.Miała tylko 13 m-cy i chłoniaka który pokonał nasze maleństwo.Cierpimy,ale dziękuję za to że była cudowna i była…Tak bardzo kocham i tęsknię

    1. Moja cudowna Majka,17 letni golden,rak wątroby,nie je pije i śpi,ma leki przeciwbólowe,schudła nie już 12 dni,próbowałam wszystkiego,nawet strzykawką karmić, zwymiotowała, patrzę na nią teraz jak śpi,i nie wiem czy usnie spokojnie przechodząc na drugi brzeg,wzięłam urlop z pracy i jestem z nią,nic więcej zrobić nie mogę, płaczę,nie przy niej, wychodzę żeby nie czuła mojego żalu,kocham ją i ciągle jej to mówię,moja śliczna kochana

  55. 1 grudnia 2019 r odszedł od nas mój kochany Czesio Yorkshire Terrier 9 lat i 7 miesięcy . Nie mogę się pozbierać… Od kilku dni słabł w oczach czasem dostawał przypływ energii i szalał jak szczeniaczek ale gdyż przychodziła noc stawał się slabiutki . 31.11.2019 Pojechalismy z nim do weterynarza mowilam że Czesio odchodzi żeby nam pomógł. Zrobiono mu kompleksowe badania RTG USG biochemie krew elektrolity itp . Wyszło ze ma raka z przeutami z wątroby do śledziony i żołądka , Cushinga, prostatę, podwyższone elektrolity miał biegunkę i wymioty . Oczka zapadły mu się nosek miał suchy z pyszczka saczyla się ślina robił pod siebie siusiu i kupkę . Czulam ze agonia jest blisko mimo ze weterynarz dawał mu maksymalnie pol roku życia . Otrzymał leki osłonowe na wątrobę i moczopędne nie wiem czy właściwe ale zaufalam pani weterynarz. W domu Czesio słabł z godziny na godzinę .Tylko pił .Nawet juz nie sikal i nie robił kupy choć wychodziłam z nim na dwór na rekach .O 3 w nocy juz 01.12.2019r obudził mnie pisk suczki Lussy która była z Czesiem w jednym pokoju .Zlapalam Czesio na ręce był przerażony i bardzo niespokojny szybko oddychal a serce walilo mu jak oszalale. Zaczęła go uspokajac , przytulać i całować co poskutkowało niemalże natychmiast Czesio się uspokoił wyciszyl i zasnął. W miedzy czasie budził się mój mały synek na karmienie piersią . Jak kladlam Czesia żeby nakarmić synka to on czuł się gorzej jak go bralam na ręce uspokajal się wyciszal oddychał miarowo i nawet przysypial .Niestety ślina leciała mu juz ciurkiem z pyszczka miałam całe ubranie mokre ale to nic tulilam mojego małego skarbca szepczac mu do ucha jaki jest dzielny kochany jak bardzo go kocham i jestem z niego dumna za wspaniale życie z Nim i silną postawę . Prosilam żeby wytrzymał do rana to pojedziemy do weterynarza…chociaż widziałam jak się przelewał przez ręce i czulam ze to ten czas . Co słowo był buziak tak żeby Czesio czuł się bardzo kochany . Myślę ze miał świadomość bo to go uspokajalo . Niestety tuz nad ranem Czesio zaczął strasznie rzęzić i płakać … Oddech stawał się wyraźnie ciężki jakby tchawica zwalniala i coraz zedziej i głośniej unosiła się tchawica .Slyszalam jak strasznie chce złapać oddech. W powietrzu unosil sie dziwny zapach jakby ropy , wymiocin z cebulą wymieszany .Wpadlam w panikę miałam ochotę robić mu sztuczne oddychanie ale z drugiej strony tylko bym mu przedłużyła mękę. Zaczelam płakać i całować go jeszcze szybciej wyznając swą bez graniczną miłość …ale on juz miał języczek wywalony strasznie i tchawica zapadała się aż oddech ustał i nastała straszna cisza ….. Serduszko jeszcze kilka razy zabiło aż i ono ustało ….wpadlam w rozpacz 😭💔. Zaczęłam płakać całując go glaskajac bo myśle że mózg jeszcze mu pracował ….trzymalam go jeszcze tak z pół godziny na rekach w czułym uścisku głaskając i czule całując .Był wciąż cieplutki ale zupełnie cichy .Nie płakał nie szlochal nie oddychal i nie biło mu serduszko ….😭 W ogóle nie czulam żadnego obrzydzenia wiec przeciwnie . Mój mały kochany piesek zakończył żywot 😭💔😭.
    Potem polozylam go na miękkim kocyku z pełnym szacunkiem i głaskałam aż zrobiło się widno a on zaczął robić się zimny …. Języczek schował mu się ale nie cały ciut wystawało jeszcze .
    Strasznie to przezywam … W pokoju była suczka która wszystko widziała dla niej to był ogromny szok zabralam ja z stamtąd ale pozwoliła się pożegnać żeby wiedziała co się stało że Czesio odszedł na zawsze . Byłam z nim do końca choć mogłam zostawić go i rano tylko wstać i znaleźć go martwego .Ale on był dla mnie jak dziecko i mimo strasznej traumy jaka mi została po jego umieraniu w mych ramionach wiem że dobrze zrobilam bo mój najlepszy przyjaciel nie odszedł w samotności .Czuł się do końca kochany ! Nie wyobrażał sobie żeby w tak strasznym momencie był sam …. 😭💔😭

  56. Pięknie napisane . Ten kto nie kocha prawdziwie zwierząt to nie zrozumie nigdy tej miłości . Kocham moje psy bardzo ,i jak pomyślę ,to serce mi już pęka .

  57. Szukalam tego tekstu od pol roku jakos. Natknelam sie na niego i nie moglam powtornie znalezc. A wycisnal mi lzy tak wtedy jak i teraz. Przepiekny tekst! Jesli dane mi bedzie tak CIE pozegnac Mikolajku, to wiesz piesku moj ze na pewno tak bedzie. A póki co ciesze sie kazdym dniem jaki razem przezywamy. Kocham CIE malutki!!!

  58. Dzisiaj odeszła moja ukochana Jessica , przeżyła ponad 16 lat.
    Była bardzo pozytywnym pieskiem , kochanym przez całą rodzinę.
    Mogę powiedzieć . że wszyscy bardzo przeżywają jej śmierć.

  59. Mój labrador ma 5 lat i w tym tygodniu będę musiał go uśpić !powoli przegrywa walkę z rakiem niestety.
    Pisząc to płacze lecz wiem ze tak musi być i muszę go pożegnać godnie!
    To było piękne 5 lat Rocky- Dziekuje!

  60. 10 lat temu ,musiałam pozegnac sunie owczarka niemieckigo ,2 dni się zegnalysmy obie zesmy płakali był to dla mnie szok na odchodne przyrzekłam jej ze już nikt nie zastapi jej miejsca i tak się stało ,nigdy już nie nabede 2 psiaka ,pochowana jest wbrew prawu blisko mnie ,tam się bawiła i tam spoczywa ,nigdy nikt nie wypełni pustki która po niej została lucyna

  61. Dziękuję
    Szkoda tylko że czytam to kiedy już odszedł … sygnalizował a ja czułam lęk
    Ostatnia noc była czuwaniem a rano … nie potrafiłam powstrzymać rozpaczy.
    Dziękuję, że dałeś mi nadzieję na spotkanie z Nim w „Innym Wymiarze”

  62. Ja też godnie pożegnałam moją ukochaną sunie Sare, przyjechali po nią, znioslam ją po schodach(40 kilogramów), wsadzilam do samochodu, a Sara miała jeszcze na tyle siły, że obróciła się do mnie i patrzyła tak bardzo smutnymi oczami, że bardzo mocno ją przytuliłam i płakałam szepcac jej do uszka, że bardzo ją kocham i zawsze pozostanie w moim sercu.
    Pan tak pięknie to napisał, że czytałam i płakałam,.

  63. Na myśl przyszedł mi „Testament psa”…
    Gdzie pies chce, aby jego opiekun dał kolejnemu potrzebującemu psu to co dał jemu

  64. Dwa dni temu pożegnałam mojego najlepszego przyjaciela. Pomagał mi w ciężkich chwilach, po śmierci mamy zawsze przychodził pocieszać. Nie żałuje, nie żałuje mimo ze ta strata tak bardzo boli. Boli wręcz fizycznie… kocham Cie Milanku byłeś najwspanialszym, najpiękniejszym darem. Niestety mieliśmy tylko niespełna 9 wspólnych lat. Mimo choroby dzielnie walczyłeś. Do zobaczenia po tamtej stronie ❤️

  65. 12.06.2019r pożegnałam swojego Kazana, psa rasy Alaskan malamute..Byłam z nim do końca…tuliłam, mówiłam mu jak bardzo jest kochany i że na pewno się spotkamy. Odchodził w spokoju…
    Ktoś kiedyś napisał, że czas nie leczy ran. On tylko przyzwyczaja do bólu….
    Myślę, że za jakiś czas moje serce będzie gotowe na przyjęcie kolejnego psa…

  66. Piękny tekst. Popłakałam się czytając go. Wspomnienia i ból z utraty mojej maleńkie chihuahua powróciły. Gdy odchodził byłam przy nim i nie pozwoliłam aby czuł , że cierpię z tego powodu. Po jego śmierci się załamałam . Przez parę miesięcy nawet na ludzi, którzy mieli psy nie mogłam patrzeć. Po namowie znajomej kupiłam drugą chi, ale i tak ponad rok nie czułam do niej żadnej miłości. Żałoba po utracie mojego pupila trwała ponad rok i nic nie pomogło nawet zakup nowego psa wcześniej. Już mineły od tego czasu 3 lata a on nadal jest w moim sercu i nadal po nim płaczę ale też kocham pieska, który przyszedł do mnie po jego śmierci. Rada dla tych, którzy stracili swojego pieska niech dadzą sobie czas na żałobę zanim kupią drugiego psa .

  67. Popłakałam sie 🙁 Moja Misia ma 14 lat, jest moim oczkiem w głowie, moją miłością… ale niestety już jest ślepa i ostatnio stwierdzono u niej nowotwór, boje sie ze to ostatnie nasze chwile… 🙁 trudno mi myslec co bedzie gdy dojdzie do pozegnania…. 🙁

  68. Bardzo Panu dziękuję za ten tekst. Jest on tym czego potrzeba ale zdarza się tak rzadko w Polskiej rzeczywistości. Zgadza się on też w zupełności z moim odczuciem i potraktowaniem tego zagadnienia. 😊

  69. Po 15 latach pożegnałam się z moim owczarkiem ,który był moim cieniem .Zawsze razem ,nawet w łazience. Każdy dzień to prztulanie i gadanie .Przeżyłam chorobę ,i paraliż Musiałam mieć siłę na pożegnanie Siedzielam ,płakalam az w końcu wymyśliłam ze lek na sen będzie super Po Stilnoxie mój piesio zasnął szczęsliwy na moich kolanach i już nic więcej nie czuł .

  70. Kocham wszystkie zwierzęta, w domu zawsze kręcił się jakiś kot czy pies.
    Dziwi mnie brak tolerancji Pana do religii chrześcijańskiej.
    Jestem katoliczką i jestem za cmentarzami dla zwierząt w Polsce.
    To jak-jestem tą ciemnotą chrześcijańską czy nie?

  71. Piękny tekst. Popłakałam się. Mam 5-miesięcznego psa i mam nadzieję, że rozpoczynamy długą wspólną przygodę.

  72. Pies odchodzi z kawałem duszy człowieka. Zostaje wyrwa.
    Na to nie da się przygotować.
    Ale… pomaga świadomość, że pies miał dobre życie.
    To bardzo ważne, żeby pies czuł się dobrze, kochany, żeby dbać o jego potrzeby. Każde bowiem „innym razem” wraca do nas jak ciężar nie do zniesienia, gdy już na ten inny raz nie ma szansy.

  73. Pieknie napisane i boleśnie prawdziwe. Przechodzilismy przez to dwa lata temu kiedy odchodził odchodzil od nas nasz kochany Brutus, po nierównej walce z robalem. Strasznie boli takie odejscie czlonka rodzi y. Tak czlonka rodzi y, bo jak inaczej można powiedzieć o istocie z którą spada się tyle czasu, która bezwarunkowo kocha i zawsze jezeli tylko moze jest przy nas. Jednak prawda jest to co Pan napisał, że najlepszą rzeczą jaką można zrobić w takiej sytuacji gdy już się porzegnamy i nasz przyjaciel odejdzie przez tęczowy most jest danie szczęścia innej potrzebujące istocie. Co w moim przekonaniu jest chłodem. Jest tyle potrzebujących ciepła i miłości psów w schroniskach. I tak do naszego życia trafiła Fiona. I jest z nami. Jest inaczej ale również wspaniałe. Pozdrawiam.

  74. będąc katoliczką oburzyłeś mnie słowami:”Wielu mówi, że to fanaberia i głupota, ale niech zamilkną ci durni przedstawiciele chrześcijańskiej ciemnoty. Niech milczą, bo płożąc się w pyle przed swoim „Bogiem miłości” o miłości NIC nie wiedzą i nic z niej nie rozumieją”. Od wielu lat ma psy, psy po przejściach, poharatane przez ludzi….i mimo, ze według Twoich słów „chrześcijańską ciemnotą” każdy z moich psów ma swoje miejsce tutaj na ziemi. Zapewniam Cię, że „płożąc się w pyle przed „Bogiem miłości” „będę o wiele więcej wiedziała o miłości
    niż ktokolwiek inny.

  75. Wszystko pięknie opisane, nie rozumiem tylko dlaczego w tym artykule tak bardzo najeżdża Pan na wszystkich chrześcijan i wsadza ich do jednego worka. To bardzo krzywdzące dla wielu osób i uważam, że niesłuszne stwierdzenia.
    To nie wiara ludzka ma tutaj duży wpływ na traktowanie zwierząt, a wrażliwość człowieka jaką w sobie nosi i wiele czynników psychologicznych.

  76. Fantastycznie napisany tekst. Jak żegnać przyjaciela z godnością. Zgadzam sie w pełni. Oby ten tekst dotarł do najwiekszej ilosci osob!

  77. Czytałam i płakałam.Ja moją sunię traktuje jak córkę i nie wyobrażam zrobić inaczej niż pan napisał.Pozdrawiam

  78. Przepiękny tekst i jaki prawdziwy. Dziękuje, dziękuje ogromnie. Za tydzień – dwa nadejdzie dzień rozstania z moją ukochaną Zuzią. Chociaż mam pięć piesków, Jej chorobę nowotworową i nadchodzące nieubłaganie rozstanie przeżywam jakby była jedynaczką. Autor otworzył mi szerzej oczy i przywołał do porządku mój egoizm. Jestem wdzięczna , słowa, zdania zapadły mi w serce, ale i tak przeczytam raz jeszcze. Dziękuje

    1. Ja też mam 3 koty i psa…są całym moim życiem…płaczę nad ogromem bólu, żalu i tęsknoty jaki tu odkryłam w tych w pisach…tak bardzo mi przykro jak słyszę że ktoś stracił swojego przyjaciela…

  79. Nie wyobrażam sobie oddać psiny do „utylizacji”. Mam moją dziewczynkę ze schroniska. Jest już że mną 9 lat. Wiem, że w końcu i nas temat dotknie, ale czy będę mogła zabrać ją w miejsce, które kocha? „Utylizacja” to okropne

  80. Ja byłam z moją kochana przyjaciółka babunią do końca,14lat miała jak odeszła, i wiedziałam że z dnia na dzień ja tracę, że to już czas, bo szukała swojego miejsca, spokoju do odejścia, wkońcu przyszedł ten dzień w którym trzymałam ja za łapkę,glaskalam i mówiłam doniej kocham cię maleńka, wiem że jesteś tam potrzebna że twój właściciel pierwszy cię wola do siebie czyli mój tata który zmarł na raka, który zostawił nam ciebie jeszcze trzy lata żebyśmy mogli się tobą na cieszyć i nie czuć bólu po bliskiej osobie z rodziny,pozwoliłam jej już odejść bo wie że jest potrzebna już mojemu tacie, zawsze będzie w naszej pamięci i w sercu,wiem że ma tam dobrze,ból po babulce zniknął bo wiem że niechciala by tego żebyśmy cierpieli i płakali poniej.Byla mądra, kochana, potrafiła słuchać i potrafiła mówić swoimi gestami i głosem szczekania.spij kochana spokojnie.

  81. Dziękuję za ten tekst. Uryczałam się nieziemsko. Moja Korcia ma 14 lat jest po dwóch operacjach usunięcia guza krtani, ma usunięte struny głosowe ale badanie hist-pat pokazało że to złośliwe. Widzę jaka jest wdzięczna że się jej pomogło gdy guzy ją dusiły, ale widzę że patrzy na mnie inaczej. Jakby wiedziała że nie zostało nam wiele czasu. …😥😪

  82. Pięknie to Pan opisał, ale co do religi, to nie zgadzam się. Wiara zabrania znęcania się nad zwierzętami i wręcz nakazuje dobrego z nimi postępowania, bo wszystko co Stwórca nam dał jest dobre i piękne! Oczywiście, są tacy którzy, tego nie rozumieją i postępują ze zwierzętami bardzo źle, a wręcz okropnie! Pismo święte mówi, że wszystko co kiedyś żyło na świecie, będzie żyło i w Niebie, za wyjątkiem człowieka, który ma pełną wolę wyboru dobra lub zła i przyjęcia Boga lub jego odrzucenie! Kto odrzucał Pana Boga za życia, w swojej pysze nie przyjmie Go i po śmierci. Inaczej jest że zwierzętami! Epokalipsa św Jana mówi o zwierzętach w raju! Ja miałam det psy. Piękne, białe wilczury, owczarki niemieckie! Pierwsza wnuczka odeszła na stronę operacyjnym, druga na moich kolanach. Brak mi ich okropnie. Odwiedzam ich groby w lesie przy siostry domku letnim. To miejsce było ich ulubiomym miejscem! Las i jezioro! Tam był ich raj, dlatego tam są pochowane. Śnią mi się czasami jak biegają po lesie i za nim odejdą daleko, zatrzymują się na chwilę, patrzą w mają stronę jakby jeszcze raz chciała się pożegnać i giną za horyzontem 😢

  83. Mam psy całe życie. To sens mojego istnienia, wielka pasja i wielka miłość. Nie, nie jakieś specjalne, rasowe, zwyczajne kundelki, niewielkie, często kalekie, adoptowane, przygarnięte. Wiele z nich odeszło, za każdym razem zabierając ze sobą kawałek mojego serca. Ciężko jest pogodzić się z tym, że odchodzą, ale to prawda, iż trzeba zapewnić im i sobie godność w tej chwili. Nie zmienimy przeznaczenia, lecz możemy sprawić, by jego twarz była bardziej przyjazna. Pozdrawiam.

  84. Przeszliśmy przez to już. Nasz jamnik miał 15 lat, raka prostaty, 2lata wcześniej wykryty ale brał chemię w tabletkach to poszło mu znów na nerki bo dostał torbiel. Trzy razy się bronił przed śmiercią, bo źle się czuł to chcieliśmy skrócić mu te męki. Ale dostawał kroplówkę w domu i znów merdał ogonem i tak 3razy.Czwartego przestał się załatwiać, wymiotować na brąz i wiedziałam że to koniec. Za 2 dni przygarneliśmy kundelka Henrego. Jest już 5miesiąc i dużo rzeczy robi podobnie jak jamnik. Jak by go nie było to była by wielka rozpacz. A tak dajemy szczęście nowemu…

  85. Mój 9 letni duży mieszaniec umarł na moich rękach na raka. Tak jak zostało napisane cały czas leżał w jednym miejscu, nie chciał już iść na spacer,nie miał już sił. Cały dzień byliśmy koło Niego,a wieczorem poscielilam swoje posłanie obok psa,zasnęliśmy razem…w pewnej chwili zaczął się kręcić,zapaliłam światło, a On ostatkiem sił podniósł głowę, spojrzał w moje oczy swoimi szeroko otwartymi ślepiami i…odszedł na zawsze. Bardzo Go kochałam,ale w tydzień po Jego śmierci zaadoptowałam ze schronu następnego psa,dojrzałego już, a po pół roku kolejnego. Taki byłby testament mojego psa, żebym na Jego miejsce wzięła kolejnego potrzebującego mnie psa, a ja wiem,że w moim sercu na zawsze pozostanie pamięć i miłość do każdego,którego dane mi było pokochać.

  86. Dech mi zaparlo, nie pamiętam kiedy ostatnio przeczytałam coś równie mądrego.
    Chcialabym aby ktoś tak mądrze przeanalizował to zagadnienie od strony kota ….

  87. Przepieknie Pan to ujal. Czytalam i plakalam jak bobr bo tak wlasnie jest. We wrzesniu odszedl moj ukochany owczareczek a ja przez pol roku nie moglam sie z tym pogodzic. Dwa miesiace temu przygarnelam seniorka ze schroniska, ktory sprawil, ze tak naprawde dopiero teraz pozwolilam odejsc mojemy owczareczkowi i wiem ze on wrocil tylko w innym futerku. Dzieki za ten wpis

  88. przepiękne pożegnanie prawdziwego Przyjaciela, popłakałam się, wspominając moje pożegnania z moimi ukochanymi bokserkami
    Był płacz, ale nie było rozpaczy wiedziałam, że musi odejść, pamieć pozostanie na zawsze
    Dziękuję za ten przepiękny i wzruszający post

  89. Właśnie tego się najbardziej boję, że nie będzie mnie przy moim piesku w ten dzień. Że nie zrozumiem że to już, wyjdę gdzieś, albo będę na uczelni A on wtedy odejdzie w samotności … nie wiem czy byłabym w stanie sobie to wybaczyć

  90. Poryczałam się… Mam 12 letniego owczarka którego bardzo kocham i wiem że będzie ciężko się rozstać.

  91. Czytałem i łzy same płynęły bo odżyły wspomnienia z pożegnań.
    Dokładnie tak samo czuję. Pomogłem im odejśc gdy nie potrafiłem już im pomóc, gdy organizm przestał reagować na leczenie. Usypiały na moich rękach.
    Tylko inny pies jest w stanie ukoić ból po stracie psa.

  92. Mam prawie 11 letnia labradorke która zachorowała na raka kości. Właśnie pomału przygotowujemy się na jej odejście które tak naprawdę może nadejść w każdej chwili. Jest ciężko ale wie że ja Kochamy i robimy wszystko aby na koniec jej dni nie czuła się samotna i ulzyc jej w bolu

  93. Zgadzam się ze wszystkim ale ja może żałuję że. nie wzięłam wolnego dnia . Chyba bałam się ze go przepłaczę .

  94. Poryczalam sie..cudnie opisane ..nikt nigdy na odejscie nie jest przygotowany…bol po stracie jest okropny…mialam sunie zyla 17 lat ..cudny wiek jak na piesia…byla otoczona miloscią i to wielką…no coz odeszla ..to b. bylo straszne😖😖😖 mam od dwoch lat nowego przyjaciela ..kocham go jeszcze bardziej i nie wiem co bedzie a raczej jak ten moment pozegnania nastąpi co zrobie…juz sie boje na samą mysl….

  95. Przepiękny i mądry tekst. Bardzo mi bliski. Pożegnałam 3 lata temu swojego ukochanego przyjaciela, teraz dopiero zdecydowałam się na kolejnego…

  96. Piękny mądry tekst. Miałam psa. Mam koty. Kilka starszych pożegnałam. Spokojna śmierć to dar miłości. A potem… Jest za dużo opuszczonych zwierząt. Dobre domy nie mogą się marnować.

  97. Piękny tekst. Rok temu po 11 wspólnych latach pożegnałam swoją 14 letnią sunie mix ON Troję. Do końca trzymałam ja za łapkę, zapewniając ze moze juz isc, ze dziekuje i zawsze będę kochać.

  98. Piękny tekst. Rok temu po 11 wspólnych latach pożegnałam swoją 14 letnią sunie mix ON. Do końca trzymałam ja za łapkę, zapewniając ze moze juz isc, ze dziekuje i zawsze będę kochać.

  99. Moja sunia ma 15 lat. Duża dlugowlosa wilczyca. Coraz trudniej jej się poruszać, wiem, że to już niedługo Płacze teraz i będę płakać, gdy ten dzień już nadejdzie. Wiem jedno! Nie pozwolę, aby cierpiała.

  100. Piękny tekst, pożegnać ukochanego staruszka, przyjaciela , członka rodziny … Ja to przechodziłam kilka razy ale ostatni był chyba najcięższy. Masza miała tylko 4 lata, ogromne polacie miłości do wszystkiego co żyje. Wyrok był straszny, nieodwracalny. Przez wiele tygodni próbowałam ja ratować, nie dopuszczalna do siebie myśli, ze ja stracę. A ona trwała przy mnie choć już nie miała siły chodzić ..,. I nadszedł ten dzień, kiedy zdobyłam się na te właśnie słowa. Polozylam się obok niej, przytuliłam i powiedziałam jak bardzo ja kocham, ze zawsze będę kochać i nigdy nie zapomnę naszych wspólnych chwil. Ale niech już się nie meczy i odejdzie do Soni, Mani, Dina …,Jej oczu nie zapomnę nigdy, pełnych miłości i nareszcie spokoju…. Pochowaliśmy ja tam gdzie wszystkie nasze psy, w domowym ogródku. I stało się tak jak piszesz, za kilka tygodni w domu pojawiła się inna sunia, tez znaleziona na ulicy, a raczej w lesie. Miała być na chwile, bo jeszcze nie jesteśmy gotowi, a została oczywiście na zawsze . I tak życie toczy się dalej i choć minęły dwa lata, jeszcze nie jestem gotowa na powiedzenie zdjęcia Maszy…
    Ale na pewno kiedyś to nastąpi, w końcu ból powoli mija …,

  101. Piękne słowa.
    ” jest tylko jedno lekarstwo na ból po stracie psa”. Mnie się to zdarzyło: mieliśmy przygarniętą rok wcześniej sunię i to ona pomogła nam się trochę pozbierać po odejściu naszej ukochanej Muni. Teraz ona ma 17 lat… Od kilku lat mamy też drugą, młodszą, też przygarniętą- a miała być na chwilę 😉
    Dla nas psy to ogromna radość i tyyyle miłości- wzajemnej 🙂

  102. Trzy razy żegnałam czworonożnych członków mojej rodziny. Dwunastoletniego psa, czternastoletnią sunię i czternastoletnią kotkę, która odeszła w moich ramionach w domu. Teraz mam dwie korki. Staram się nie myśleć, że kiedyś nadejdzie czas pożegnania ale wiem, że kiedyś…Bolą wspomnienia ale każdy czworonożny przyjaciel w rodzinie, to wielka radość choć konsekwencją tej radości jest na końcu wielki smutek. Podobnie jak z ludźmi…

  103. Piękne i jakże prawdziwe słowa z serca tego, co kocha i szanuje swojego przyjaciela. Nigdy nie zapomnę ostatniego spojrzenia swojego ukochanego psa.. odszedł niedawno wtulony we mnie, spokojnie zasnął..To co przechodzę ,ta tęsknota jest zabójcza. Wzięłam staruszka ze schroniska aby dzielić się z nim ta miłością.. ech….

  104. 1,5 roku temu pożegnałam moją przyjaciółkę. Musiałam patrzeć jak zabiera mi ją rak, wyniszczając jej ciało. Gdy już umierała, tak na prawdę z głodu, zdecydowałam się jej pomóc, bo to ona była wtedy najważniejsza. Szukałam zrozumienia u weterynarzy, którzy ją znali. Nie pomogli. Znalazłam wreszcie takiego który zrozumiał, jak wielki czułam żal i jak bardzo cierpiała ona. Pomógł jej odejść, gdy nie miała już sił by żyć. Byłam przy niej do końca gdy umierała. Rozpacz i rozdzierający ból po jej stracie nadal mi towarzyszy, ale wiem że zrobiłam wszystko żeby wiedziała jak bardzo była kochana. Mam już drugiego psa i nie przeszkadza mi to pamiętać o Niej. Jest tak wiele samotnych zwierząt, które w świecie ludzkim potrzebują naszego wsparcia. Ten nowy psiak 6 lat był w schronie i ze względu na problemy behawioralne miał niewielkie szanse na adopcje. Bywa więc ciężko, ale zawsze przypominam sobie mego Anioła, psa wzorcowego, moją przyjaciółkę, i jest mi lżej.

  105. Płakałam czytając ten tekst. Bardzo tęsknię za moim ukochanym psem.

    Nie zgodzę się tylko z jednym – „chrześcijańska ciemnota”.

    Sama jestem praktykującą osobą i pochowałam mojego psa na cmentarzu dla zwierząt. Nie ma co spychać wszystkich do jednego wora.

    Pozdrawiam.

  106. Pieknie powiedziane… Gdy moja sunia, bernardynka gdy nadszedl jej czas dzien wczesniej nie odstępowała mnie o krok a gdy szłam do domu (pies podworkowy nienawidzila siedziec w domu a gdy były mrozy to potrafila otworzyc sama drzwi w srodku noczy i uciec lub wyla pol nocy) wracając gdy szłam do domu siedziała pod moim oknem nie pod kuchnia czy pokojem rodziców tylko pod moim… I juz wiedzialam ze coś bylo nie tak gdy powiedzialam mamie odpowiedziała ze poprostu chce się pobawić ale to nie bylo to… Nastepnego dnia na śniegu zobaczylam czarne wymiociny byly jak smoła… Wpadlam w histerie ale musiałam isc do szkoły bo nie bylo mnie juz prawie 2 miesiące a takie zaleglosci w liceum tylko szkodza… Caly dzień myślałam o tym i przeszukiwalam wszystko w internecie od zapalen po robaki az znalazlam wypowiedz weterynarza -krwotok wewnętrzny juz wiedziałam ze to może być to i gdy zadzwonilam do rodzicow mialam racje… Zerwala jej sie miednica a macica byla cala przegnila nie wiedzielismy o tym bo jeszcze miesiąc wczesniej byla w swietnej kondycji oprucz problemow ze wstawaniem bo miala uszkodzonr stawy… Uspilismy ją tego samego dnia bo miala tylko 5% szans ze przeżyje operacje ale nie mielismy żadnych ze po operacji bedzie chodzić…. Rodzice nawet nie dali mi sie pozegnac z moim skarbem tylko wywiezli mnie do babci a ja bylam wsciekla i zrospaczona. Gdy wrocilam do domu juz jej nie bylo byla tylko pusta i pusta buda…..

  107. A ja dzisiaj pożegnałam moja Misie , moją kochaną rudą kicię, która była że mną prawie 20 lat. Żegnaj moja piękna,biegaj za TM szczęśliwa i czekaj na mnie .

  108. Przepiękny, mądry i dający siłę wpis. Bardzo potrzebny. Tobie również należą się podziękowania , zarówno jako mężczyźnie, który ma odwagę otwarcie mówić o swojej miłości i poszanowaniu do innych istot, jak i też za to, jak racjonalnie przeciwstawiasz się ignorowaniu i umniejszaniu ich praw.

  109. Ja też niestety musiałam pożegnać się z moim 2 letnim pieskiem Jackiem 🙁
    Dzięki Animal Park jest ze mną na zawsze ❤️

  110. Pożegnałam już w swoim życiu wiele istnień,ale za każdym razem zastanawiałam się ,czy to naprawdę ten czas.Jestem wielką miłośniczką zwierząt,jednak najbliższe mojemu sercu są koty.Uratowałam ich od bezdomności już ponad 50,te istoty ,które ludzie najbardziej poniewierają.Jest powiedzenie,że kot potrafi się sam wyżywić,co szczególnie na wsiach jest wielkim błędem.I tak,te porzucone ,podrzucone,chore,kalekie trafiały pod moje ”skrzydła’.leczyłam,karmiłam ,sterylizowałam.Ale zawsze nadchodzi ten czas,kiedy trzeba pożegnać stworzenie ,ktore przez wiele lat,dni,godzin spoglądało w twoje oczy,czułeś jego wdzięcznośc ,obecność.Ludzie uważają .że kot nie przywiązuje się do człowieka.jest to nieprawdą.Każde pożegnanie przeżywam bardzo,przy każdym odchodzącym zawsze jestem,wiedząc ,że zwierze tego potrzebuje,kiedy w ostatnich chwilach bliska osoba głaszcze.mówi czułe słowa ,że kocha,że przecież niedługo się spotkamy,do kiedyś…………

  111. Piękny, wzruszający tekst. Bardzo dziękuję. Często myślę o tym momencie, który musi kiedyś nadejść, boję się tego. Pochowałam już jednego psiego przyjaciela, z którym dorastałam. Dziesięć lat zajęło mi pogodzenie się z jego odejściem i otwarcie serca na nowego czworonożnego towarzysza. I dziękuję losowi za to, że splótł nasze ścieżki. Pies jest cudownym stworzeniem, od którego można nauczyć się, czym jest przyjaźń, miłość, wierność i cierpliwość. Ludzie powinni uczyć się od zwierząt i od natury w ogóle, ale niestety zamiast tego chcą nad nią panować, zapominając, że są przecież jej częścią.

  112. Pięknie napisane. Naprawdę. Niemniej uważam, że psychicznie nie da się na śmierć ukochanego psa przygotować. Nie wiem, może otoczka tutaj opisana, sprawia, że staje się to możliwe. Ja nie dałam mojemu psu „pozwolenia na odejście”. Musiałam podpisać tę koszmarną zgodę, a to sprawiło, że do końca życia będę czuła się, jak kat. Niby wiem, że nie było już najmniejszej szansy na choćby nikłą poprawę, ale gdzieś z tyłu głowy czai się irracjonalna myśl o możliwości cudu. Ja mu dziękowałam za te siedemnaście wspólnych lat, mówiłam, że go kocham i przepraszałam, że nie potrafiłam sprawić, by nie był chory, by nie był stary. Mam nadzieję tylko, że był ze mną szczęśliwy, chociaż w połowie ta, jak ja z nim. Minęły dwa lata, adoptowałam innego psa, a nadal tęsknię za nim.

  113. Luna była z nami zaledwie półtora roku ale pokazała mi drogę jaka mam iść
    Była częścią mnie A ja jej rozumialysmy się bez słów A przecież to tylko,, zwykły ,,niezwykły schroniak
    jej odejscie bylo dla mnie ciosem nie bylam na to gotowa
    Teraz wiem że nigdy nie będę gotowa
    Ale jakie ma znaczenie moja rozpacz gdy ma się świadomość że ta staruszka najpiękniejsze chwilę spędziła przy mnie i przy mnie odeszła
    Jej testament został spełniony i dopóki starczy mi sił zawsze będę z nami starsze psy w potrzebie

  114. Moja sunia ma dopiero 3 lata i wiem,mam nadzieję,że wiele lat jeszcze przed nami.Kocham ją bardzo i wiem jak bardzo będzie boleć jej odejście.Pięknie napisany tekst

  115. Pięknie opisane, ja dwa razy w swoim życiu zegnalam przyjaciela teraz mam dwa psiaki 16 i 10 letniego. Mały dziadunio uwielbia jeździć samochodem do lasu. Jeśli tylko pogoda dobra jeździmy w weekendy.

  116. Pięknie napisane. Wiem co się czuje po odejściu Przyjaciela. Dwa miesiące temu pochowałam 14 letnią Perełkę. Musiałam Jej pomóc, żeby dłużej nie cierpiała. Do końca byłam przy Niej.

  117. Pięknie opisane…. Aż łza się w oku kręci. …. jak przypomnę sobie pożegnanie mojego przyjaciela we wrześniu po 13 latach. Ale powiedziałam mu dokładnie te słowa, które Pan napisał, że może odejsc i po kilku godzinach od moich słów odszedł. Było ciężko, ale po pół roku dałam dom nowemu przyjacielowi, który jest Już z nami drugi miesiąc ☺

  118. Dziękuję za wspaniały artykuł …. zawiera całą prawdę …. Nasza Zoya jest moim i męża szczęściem i miłością walczę o jej zdrowie ….do dnia dzisiejszego nie wiedziałam co zrobić tego dnia …a co dziennie słyszy odem nie : kocham cię …. jesteś naszym szczęściem …. dziękuję że jesteś …. jedt niesamowitymi i wyjatkowym psem 😘😍💕 jest przyjacielem

  119. Piękne i wzruszające .Mnie odeszły już trzy psiaki żyły 13 drugi 16 trzeci 13.5 i nie wyobrażam sobie życia bez psiaka obecnie mam 10 letnią sunie i 4 letniego pieska .

  120. Dziękuję za ten artykuł. Dokładnie 4 tygodnie temu w piątek odeszła po 14 latach nasza sunia Lady, która jako szczenię przyjechała z nami ze schroniska. Choć wiedziałam, że czas odejścia kiedyś przyjdzie, odsuwałam takie myśli chcąc przekonać rzeczywistość, że może jeszcze Jej czas nie kończy się. Jakiś tydzień przed przed śmiercią zachowanie Lady było dokładnie takie, jak Pan opisuje : żegnała się spojrzeniem z nami, ze swoim osiedlem, po którym latami spacerowała. Ja nadal czuję rozpacz. I rzeczywiście razem z tęsknotą pojawiła się myśl, że nie chcę tego ponownie przeżywać, a na drugim biegunie chęć zaproszenia do domu kolejnego potrzebującego psa. I też wtedy pomyślałam, że Lady tak by chciała. Wiele Pan wyjaśnił w sposób psychologiczny. I choć należę do tej ciemnoty chrześcijańskiej, jak ją Pan nazywa, to z powodu m.in. wiary w mojego Boga, Boga miłości wierzę, że nasze drogi kiedyś jeszcze się spotkają, bo w księdze, która dla nas jest istotna napisano, że Bóg kocha wszystkie swoje stworzenia. A skoro kochamy naszych przyjaciół, to też i pochówek fanaberią nie jest. Artykuł wyjaśnia pięknie i mądrze naturę, zachowanie i potrzeby psa. Dziękuję – pomogło mi to zrozumieć Lady. I to raczej nie będzie ostatni pies w naszym domu.

  121. Mam nadzieję, że Fafik wróci po mnie w odpowiednim momencie…. Z jednym nie mogę sie zgodzić, mam dwa psy, niestety nadal nie radzę sobie ze stratą…

  122. Pozegnałam w moim zyciu juz trzy, teraz czekam az odejdzie czwarty. Wiem, ze to nastapi niedługo, rozmawiałam z nim o tym, powiedziałam, ze ma mi dac znac gdy bedzie juz gotowy. Popatrzal na mnie swoimi 18 letnimi oczyma…. wiem ze zrozumial. Poprostu to wiem.
    Dziekuje za ten artykul. Milo wiedziec ze nie tylko ja wierze w takie sprawy.

  123. Prawdziwie opisane. Zwłaszcza to o myciu ofajdanego tyłka. Tak właśnie jest. I to nie budzi odrazy, jedynie wspolczucie. Myjesz i stwierdzasz, że chciałbyś myć jeszcze z 10 lat, jeżeli tylko ten czas Twój stary przyjaciel spędziłby z Tobą. Sprzątasz kupe o 3 w nocy i nie jesteś zły.

  124. COS PIEKNEGO I PRAWDZIWEGO PAN NAPISAL!POCHOWALAM JUZ WIELE PSOW .OD DZIECKA PSY TOWARZYSZA NASZEJ RODZINIE.CZESTO BYLY TO PSY PO PRZEJSCIACH.PIES W DOMU JEST NAJWAZNIEJSZY.

  125. A ja wzięłam ze schroniska 18-letniego dziadziem. Już prawie nic nie widzi, nie słyszy, ale czuje mój dotyk, gdy śpi, a ja siadam przy jego posłaniu. Czuje dłoń, która nabiera z miski jedzenie, i mu podaje, bo czasami trudno mu chwycić z miski z braku ząbków. Mimo wszystko z radością jeszcze wychodzi na spacery, wącha trawę i macha ogonkiem na inne pieski. Jest już ze mną 8 mcy. Będę wiedziała, kiedy będzie chciał odejść. Póki co cieszymy się razem każdym dniem.

  126. Piękne,ja już przez to przechodziłam dwa razy,za każdym razem niewyobrażalny ból ale po wypłakaniu już wszystkich łez człapię do schroniska po kolejną bidę i kocham nad życie i wiem,że znowu będzie rozpacz i ból jak odejdzie.

  127. Dwa lata temu, 14 października, odszedł mój 17 letni miszaniec pudla z goldenretriwerem. W ubiegłym roku, 1 października odszedł mój drugi, 14 letni piesek, który miał ciężko chore serduszko, niby byłam przygotowana na to że mogą odejść w każdej chwili, ale i tak ciężko przeżyłam ich odejście. Pogodziłam się z ich śmiercią, ale moje serce płacze za nimi do dziś. Teraz jest ze mną mała sunia, która musiała pogodzić się z odejściem swojego właściciela i tak obie wspieramy się, kochamy się i jest nam z sobą dobrze.

  128. Cudownie Pan to opisał , czuję dokładnie Tak jak Pan. Jestem wdzięczna za ten tekst, bo moje szczęście , które trwa przy mnie już 20 lat powolutku zaczyna odchodzić . jest co raz słabsza ale nadal szczęśliwa. Kocham ją całym sercem i całą sobą i wie Pan co ……? postopię dokładnie tak jak Pan napisał , bedę trwać przy niej do końca i objecuję sobie , że odejdzie w spokoju , tak jak na tp zasłużyła. Jesy cudowną psiną , moją jedyną i przekochaną .
    Dzięki Panu wiem jak zrobić , żeby jej było dobrze , żeby dać je przyzwolenie na odpoczynek . Dziękuję , naprawdę z całego serca. Boję się dnia kiedy naprwdę zacznie odchodzić , ale dla niej będę dzielna. Wytwam , bo jest tego warta .
    Jeszcze raz dziękuję .

    1. Cudowne i tak postępowałam nieświadomie kiedy żegnałam swoich przyjaciół, dziękuję za piękny tekst.

  129. Moj boksio ma 10 lat, kocham go tak bardzo, razem przeszliśmy wiele, jednak na rozstanie chyba nigdy nikt z nas gotowy nie będzie …zwierzęta to najcudowniejsze anioły, które Bóg dal mam ludziom …

  130. Pięknie napisane Juz raz żegnałam moja sunie jak miała 15lat i wiem jak jest ciężko :(Teraz mam następna juz 13 lat i widzę jak gaśnie ale damy radę przeżyć jeszcze piękne chwile razem a pózniej ……..się rozstać

  131. piękne do łez i prawdziwe. ryczę jak bóbr chociaż moja psina odeszła 3,5 roku temu . tęsknię za nią nadal.. nie zauważyłam że odchodzi nie zauważyłam niczego – miała nowotwór operacji nie przeżyła. w dniu kiedy zabrałam ją do weterynarza – bo osłabła – widziałam w jej spojrzeniu pożegnanie i wiedzę że to już koniec – tak jakby mówiła to nic da ale okej zrób ze mną co chcesz jeszcze. śmierć po nią przyszła już w klinice bo zgasły wszystkie światła – miała zapaść odratowali – ale ja już wtedy wiedziałam chociaż rozpacz nie pozwalała mi dać temu wiary.. przywiozłam ją do domu póżno w nocy- czekała tylko aż zgaszę światło… polozyłam się spac ale po 10 minutach wstałam – juz nie oddychała. ja wierzę że jeszcze się spotkamy .. to był najcudowniejszy na świecie pies – to świete słowa spieszmy się kochać..

  132. Piękny, mądry, wzruszający tekst. Mam już tyle lat, że przeżyłam odejście wielu czworonożnych Przyjaciół. Nie tylko psów… A jednak w pamięci najsilniej odcisnęło się odejście Muka, cudownego mieszańca owczarka niemieckiego (po dziadku wodołazie). I pamiętam ostatni dzień, gdy szliśmy na ostatnią wizytę do weterynarza. To krótki dystans, mniej niż kilometr, a jednak szliśmy ponad godzinę. Trzeba było przecież obwąchać każdy krzak, zostawić ostatnią wiadomość na źdźbłach trawy, przeczekać brak oddechu i zawroty głowy, i poprzytulać się na ławce… Reszta… reszty nie pamiętam. Wiem, że gdzieś, kiedyś przejdę przez uchyloną furtkę do Ogrodu Dzieciństwa, a tam będą na mnie czekali Przyjaciele. To pocieszająca myśl, tym bardziej, że przecież, jak to mówią mam „bliżej jak dalej”. Pozdrawiam z uśmiechem chociaż przez łzy.

  133. Czytałam i płakałam 🙁 bardzo wzruszający ale i mądry wpis. Mój towarzysz ma dopiero 10 lat ale ten czas leci za szybko….

  134. Zwierzęta są lepsze od nas. Są bardziej
    pozytywnie nastawione do świata, nie ma w nich zła, darzą nas
    niekwestionowaną miłością, są nam absolutnie wierne, a więc posiadają cechy, które trudno jest znaleźć u ludzi. Wiem również, że istnieją setki ludzi, których pragnieniem jest
    polepszenie relacji z najlepszym przyjacielem człowieka.

  135. Człowiek który nie kochał psa nie potrafi zrozumieć co znaczy więź między człowiekiem a zwierzęciem Bo to tyczy się także innych zwierząt ale psy są wyjątkowe to potomkowie wilków cudane zwierzęta a zarazem przyjaciele trafia mnie jeśli ktoś mówi ze własny pies go zaatakował ! Tylko głupek bierze do domu psa nie mając pojęcia co to za stworzenie a większość tych którzy skarżą się ze własny pies na nich napadł lub na ich dzieci to idioci którzy nie mają pojęcia o wychowaniu psa i nie traktują psa jak przyjaciela i członka rodziny tylko jak zabawkę jeśli jest mały a problem kiedy dorośnie . Porażka polskiego prawa zaczipujcie psy ! Niech rząd się zajmie dobrą ustawą na ten temat niech zwierzęta nie będą zabawką niejeden człowiek nie dorasta psu do pięt. Szkoda że one nie potrafią mówić uszy by wam zwiędły tym co myślą że zwierzę to zabawka . Agatka ja nie mam tyle czasu co ty żeby ratować świat zwierząt ale robię co mogę. Apel do bezmózgów jeśli chcecie zabawkę dla dziecka w postaci szczeniaczka to kupcie mu pluszaki one nie czują a zwierzęta bardziej niż niejeden pseudo człowiek! Sama uratowałam od groma porzuconych zwierząt mimo że mi się nie przelewa oddam im ostatnią kromkę chleba ja nie muszę jeść wystarczy ze one nie są głodne.

  136. Lepiej bym tego nie ujęła. Zegnalam już w swoim życiu kilka zwierząt: psy, koty, ptaki, a nawet polne myszy. Przy Wszystkich byłam do końca. Czułam że tak musi być. I za każdym razem pojawiał się nowy pies i kot. Znajduję domy dla bezdomniakow których wciąż jest za dużo. Zwierzęta dają nam dużo więcej niż my im. Żadna ludzka miłość nie jest tak piękna i tak trwała. Coraz częściej spotykam ludzi którzy traktują psa jak kolejny przedmiot do kolekcji, jak żywą maskotke. Jest mi smutno, bo wiem, że to się nie zmieni. Taki piękny list o pożegnaniu daje choć na chwilę promyk nadziei. Dziękuję

  137. Pięknie napisane dla wielu z nas może być bardzo pomocne w pożegnaniu naszych ukochanych przyjaciół … Nasz 9 letni Puluś odszedł w maju 2018 r. Nasze pożegnanie było w lecznicy w której przebywał niestety musieliśmy podjąć decyzje o eutanazji aby jyz bidulek się nie męczył 😢 I tam podjęliśmy decyzje również o pochówku , w naszym mieście nie na cmentarza dla zwierząt a utylizacja nue wchodziła w grę dlatego nasz Puluś został skremowany i jest nadal z nami , był to wierny przyjaciel który zawsze i wszędzie był z nami źle znosił samotność … wierzymy ze jest szczęśliwy za tęczowym mostem …. obecnie godnie pełni role stróża i przyjaciela 10 mc Apenzeller Pixel Wszystkim polecam firmę Pamiętaj o Mnie Aby godnie i z szacunkiem pochować naszych ukochanych ❤️

  138. Czytając to zalałam się łzami, ponieważ dokładnie dwa tygodnie temu (13.04),pożegnałam swojego kochanego przyjaciela Maksika. BYŁ z nami 10 lat, chwili śmierci miał 14.Był cudownym psem, małym kundelkiem, który okazywał nam miłość na każdym kroku. 10 lat temu moje chłopaki zabrali go z innego domu, on porostu sobie ich wybrał,gdy odjezdzali samochodem on porostu pobiegł za nimi. I tak w oto sposób był naszym członkiem rodziny przez 10 lat. Mimo, że był kawał czorta jak zostawał w domu (potrafił niszczyć wszystko co było w jego zasięgu) my go kochalismy całym sercem. Nigdy w życiu nie przyszło nam do głowy, żeby go oddać. Mój syn w pierwszym dniu gdy zamieszkał z nami powiedział takie słowa,, Mama ten pies Cię nie lubi „😁😁😁, ale niestety po kilku dniach powiedział tym razem,, Mama ten pies Cię najbardziej lubi” 😘Kochał nas wszystkich ale gdy byliśmy całą trójkę w domu niestety Maksik pilnował zawsze mnie i chłopaki byli zawsze oto zazdrości 😉😉😉.Moglabym się jeszcze bardziej rozpisać ale powiem, krótko był cudowny i nie ukrywam bardzo mi tego brakuje. Myślę o nim 24h na dobę 😢😢😢😢A najbardziej gdy gotuję obiad bo wtedy zawsze czekał aby coś mu rzucić. Dzisiaj wspominałam jak bardzo lubił naleśniki, gdyby żył miał by dziś dobrą wyżerke nslesnikową. Był naprawdę mądrym psem. Tęsknię ale najważniejsze, że już nie Cierpi, bo ten widok był gorszy niż to, że już go nie ma. Trafiliśmy w bardzo dobre ręce Pana doktora, także byliśmy z Maksikiem do końca. Smutne było gdy wszystko musiałam po nim posprzątać i taka pustka teraz pozostała,sle cóż takie życie 😌😌

  139. Bardzo piękny tekst. Mądry i jednocześnie poruszający. Rok temu pożegnałam się z moja malamutką Kesi i był to najgorszy dzień w moim życiu, a zarazem czułam się dumna,ze znalazłam siłę,że by ulżyć jej w Ciepieniu. Przez półtora roku dawała z siebie wszystko, kiedy było jej już bardzo ciężko pomogliśmy jej tylko w cierpieniu. Następnego dnia przygarnęliśmy bezdomniaczka, kochana sunię husky – Luna, która godnie zajęła miejsce naszej miłości. Oby spędziła z nami długie lata…..

  140. Piękny tekst. Napisać, że się wzruszyłam to nie napisać nic. Dziękuję. Te myśli i odczucia są również tak bardzo moje.

  141. Pamietam jak wczoraj śmierć mojego kochanego owczarka. Minęło już prawie 8 lat. Byłam wtedy w 5 miesiącu ciąży bliźniaczej. Tak bardzo chciałam aby poznał chłopców. Pamiętam jak dwie noce spędziłam z nim na podworku na trawce głaszczac. Wtedy usypial i mógł odpoczac. Wszyscy krzyczeli ze gdzie ja w ciazy zamiast w łózku spać to siedze w nocy na dworze z psem. Ale ja nie byłam w stanie zostawić przyjaciela.
    W dzien gdy wróciłam z pracy to od razu poszłam do niego. Podałam mu pic pod mordke- napil sie. Pogłaskałam, pocałowałam. On podniosł łepek, spojrzał na mnie i odszedł za tęczowy most😭 Czekał aż wrócę aby sie pożegnać. Cały czas widze te oczy patrzace na mnie.
    Na kolejnego psa zdscydowałam sie dopiero po prawie 4 latach gdy juz byłam gotowa psychicznie.

  142. To wzruszające przeczytać własne myśli i odczucia. Jakie to wspaniałe, że jest nas więcej, ludzi , którzy obdarzają taką miłością swoje psy, są im wdzięczni za wszystko, nawet za śmierć przy której tak wspierająco im towarzyszą… Sama odprowadziłam już na zawsze 4 moje ukochane psy i wszystkie trzymałam za łapkę i przytulałam, tak jak chciałabym, żeby mnie towarzyszono w tym momencie. Bez patosu, rozdzierających scen, z miłością i spokojem. Miałam ten zaszczyt pożegnać w taki sam sposób moich Rodziców, mam nadzieję, że wszystkim tym moim Aniołom było łatwiej odchodzić i czuli moją do nich miłość. I nie żałuję , że z nimi żyłam i byłam tylko dlatego, że ich odejście było tach smutne. Mam kolejne psy i nadzieję, że będę im mogła towarzyszyć aż do końca, jakkolwiek i kiedykolwiek to nastąpi…chociaż wiem, że będzie mnie to bardzo bolało. To mój wobec nich przywilej i obowiązek.

  143. W swoim życiu żegnałem cztery psy. Dwa ostatnie jechały ze mną na emigrację. W UK klinika weterynaryjna usypiająca psa może za niewielką opłatą zorganizować kremację i otrzymujesz z powrotem urnę z prochami. Myślałem, że ze względu na mój wiek nie będę już miał psiaka ale coraz bardziej tęsknię za następnym – teraz już chyba nie szczeniakiem ale jakimś weteranem ze schroniska aby mieć wspólną starość

  144. Mój berńenczyk Bossman miał 10 lat płakałem po nim kilka dni dobrze że kilka miesięcy wcześniej wzięliśmy młodą sunię wiec było nam dużo łatwej oswoić się z odejściem najwierniejszego przyjaciela.

  145. Cztery lata temu pożegnałam mojego przyjaciela – owczarka niemieckiego Wolfa. Odszedł od nas nagle , nie było czasu żeby się pożegnać…. zator płuc. Jedyne co mogłam zrobić to pomóc mu odejść godnie. Nie jestem w stanie opisać ile bólu, łez zostało po jego odejściu. Jak bardzo dom był pusty… Wolf jest pochowany na psim cmentarzu, gdzie mogę do niego pojechać i powspominać nasze spacery, zabawy. Nie ważne co inni myślą, takie miejsca są potrzebne. Maylo nasz obecny pies ( też owczarek ) pojawił się w domu po prawie roku od odejścia Wolfa. Musiałam poczekać aż zapragne mieć psa a nie drugiego Wolfa… Maylo jest już z nami 3 lata… to co nauczyła mnie śmierć Wolfa to zeby doceniać każda chwilę, każdy spacer. Psy niestety są z nami zbyt krótko dlatego tak ważnym jest aby cieszyć się każdą minutą ich obecności.

  146. Niesamowity tekst który wielu osobą może pomóc w tym i mi bo nasz czas z dnia na dzień robi się coraz krótszy obawiam się tej chwili, ale wiem że jest ona nie uwolniona.

  147. Tak jak Pan opisał żegnaliśmy naszych Przyjaciół. Jeden od szczeniaka z nami, drugi staruszek ze schroniska. Przeżyliśmy to bardzo. Ale każdego dnia wspominamy Obu. Czasem ze śmiechem, a czasami płacząc. Warto mieć takich Członków rodziny…

  148. Czytam ze łzami w oczach. Pod koniec sierpnia pożegnałam po 15 latach małą Karusię-Westha. Miała trudne życie. Zupelnie nie spodziewanie okazalo się, że ma cukrzycę i błyskawicznie stracila wzrok. Ten stan trwał około 10 lat. Nic jednak nie zmieniło naszej miłości. Byla najwspanialszym pieskiem. Od 5 dni mam nowego pieska. Choć mówłam, że już nigdy więcej to jednak złamałam się. I nie żałuję. Piesek to istota, która dopełnia swoją obecnością dom.

  149. Wzięłam ze schroniska w Krakowie 11 letnia sunie, mix wilka. Była w schronisku 10 lat, miała depresje prosili, zeby ja ratować.
    Miałam druga sunie też wiekowa Żabke. Selma robiła wszystko co Żabka. Nauczyla się wachać trawę , biegać za patykiem, załatwiać na trawie.
    Kupiliśmy mały domek letniskowy w Jamnej żeby psy miały gdzie biegać i my wyjeżdżać z Krakowa.Pojechalismy tam. Selma z nerwów dostała biegunki.
    Wyszłam z nią o 4 rano i z Żabka też . Żabka zobaczyła owczarka górskiego i poszła się przywitać . Złapał ją do pyska za głowę .
    Ja krzyknęłam, a Selma się tylko zjerzyla, pies puscil Żabke i odszedł.
    Opowiedziałam to zdarzenie mojej teściowej bo z nami była.
    Powiedziała tylko, że owczarek górski poczuł od Selmy zew natury.
    Selma odeszła po 3 latach na nowotwora mózgu , byłam z nią do końca. Trzymałam ja za Łapkę gdy dostawała głupiego jasia.
    Potem zapłaciłam weterynarzowi by załatwił wszystkie formalnosci związane z eutanazja psa w miescie. Rok wczesniej odeszla Żabka . Żabka odeszła w Jamnej i tam ma grób . Głęboki grób z zabawkami i kocykiem i rosnie na niej cis. ŻYCIE za życie jak mówi filozofia buddyjska . Jest to symboliczny grób psów, które musiały być poddane kremacji w Krakowie. Dopiero po trzech latach wzięłam następnego psa ale już mloda sunie z Fundacji dla szczeniąt.

  150. Płakałem jak bóbr czytając to. Mam 10letniego miksa owczarka niemieckiego, którego przygarnałem kilka lat temu juz z wieloma problemami zdrowotnymi. Widze, ze od roku bardzo sie uspokoił, wyciszył – jest juz po prostu psim dziadkiem. Gdy myśle że on kiedyś odejdzie, nie wiem czy się z tym pogodzę.

  151. Znowu płaczę. Moja Daisy odeszła 18 lutego. Miała 15 lat i 6 tygodni. Ze mną była 4,5 roku – adoptowałam ją. Staralam się, żeby wszystko na koniec było „jak trzeba”. Bylam przy niej, zegnalam. Zastrzyk dostała w domu, na swoim legowisku i cichutko odeszla. Zawiozłam do krematorium, bylam pdzy kremacji i przywiozłam prochy. W moim sercu zostanie na zawsze. Mam nadzieję, że jej nie zawiodłam.

  152. Przepiękne podsumowanie!!! Czytam i łzy lecą po policzkach, ale zawarta jest tu całą prawda z którą w pełni się zgadzam. Choć przeżyłam juz nie raz ten czas to nadal w moim życiu są psy i wiem ze bez nich moje życie byłoby puste. ❤

  153. Mój pies pożegnał mnie wylizując każdy zakamarek mojej dłoni, między palcami, wszędzie.
    Czułam, że przekazuje mi coś smutnego od kilku dni, gdyż siadał przede mną i bardzo głębokim spojrzeniem przeszywał mnie na wylot.
    Zawsze mówiłam mu, że go kocham, że nie chcę aby kiedyś odszedł, że nie chcę go stracić.
    Jednak jego spojrzenia mówiły, ze coś się zbliża, nie wierzyłam do końca, że nadchodzi jego odejście.
    Jego spojrzenie było zupełnie inne, czułam że przekazuje mi coś ważnego.
    Zaczęłam mu często mówić, że jeśli musi odejść niech idzie. Głaskałam go, przytulałam i powtarzałam, że go kocham.
    Nie mogłam być w tym dniu razem z nim, nie wiedziałam, że to już nadszedł ten czas.
    Kiedy leżał na stole weterynaryjnym, słaby, przez telefon krzyknęłam jego imię. Pies podniósł głowę i zamerdał ogonkiem.
    Nie umiałam się pozbierać, zaraz za 2 dni pojechałam do schroniska, jednak nie do końca byłam przekonana, że wrócę do domu z psem.
    Szukałam psa podobnego do niego, wszystkie psiaki szczekały, łapczywie ujadały aby zabrać każdego z nich. Każdemu z nich dawałam dłoń, szczekały i wąchały ją.
    Kolejny z wielu boksów zajmował pies, który podszedł, powąchał mnie i odszedł.
    Pocmokałam mu, wrócił. Podałam mu swoją dłoń a on ją polizał.
    Choć wyglądał zupełnie inaczej w jego oczach zobaczyłam odbicie psa, który odszedł.
    To był koniec, pies opuścił schronisko i zamieszkał ze mną.
    Jeden pożegnał mnie wylizując moją dłoń a ten mnie tak przywitał.
    To dziwne, ale kiedy opłakiwałam poprzedniego psa ten przychodził do mnie i jakby mówił mi, że to tamten pies wybrał go dla mnie bo chce abym była szczęśliwa.
    Pies zupełnie inny, inne zachowanie, inny temperament, ale robi pewne rzeczy, które robił poprzedni pies.
    Nawet w ogrodzie odkopał kość i piłeczkę którą tamten zakopał.
    Nie wiem jak długo będzie dane nam być ze sobą razem, gdyż pies jest już starszy, jednak chcę aby był szczęśliwy do końca nie ważne jego czy mojego.
    Zdecydowanie wolę przeżywać odejście psa niż miałabym to ja odchodzić zostawiając psa.

  154. Poryczałam się jak bóbr… Mam starszego pieska, ze schroniska. Jest ze mną tylko 3,5 roku. Jest już słabszy, ostatnio trochę choruje. Boję się o niego, ale na co dzień nie myślè o tym. Cieszymy się z każdego dnia i bawimy się.

  155. Nie da się na to przygotować …. utrata pieska jest jak utrata ukochanego członka rodziny …. Do dziś nie mogę spokojnie mówić o moim piesku, który odszedł w sylwestrową noc po ciężkiej chorobie😭 … I chociaż w domu pojawił się nowy piesek – Ona zawsze będzie w moim sercu i pamięci

  156. Dziękuję za piękny tekst. Dzisiaj żegnamy naszego przyjaciela Fido. najukochańszego psa, który żył tak krótko – 7 lat. Umarł dwa tygodnie temu, a raczej pomogliśmy mu odejść (miał glejaka mózgu). Nie mogliśmy dla przyjemności dotykania aksamitnego futerka pozwolić, by cierpiał. Rozsypiemy jego prochy wymieszane z prochami innych kundelków na łączce, którą tak kochał. Niech biega… szczęśliwy. Będzie z nami Boryś, nasz drugi przyjaciel, którego Fido przyjął i wychował. Wkrótce nasze stado powiększy się o kolejnego psa.

  157. Dziękuję bardzo za każde słowo moj odszedł 11/12-2018 o godz.20;00 dał mi 13 lat swojego życia za które jestem bardzo wdzięczna wiedziałam że ten czas przyjdzie w 10 roku dostał cukrzyce insulina 2 razy dziennie w dalszym ciągu alarm dzwoni nie image go wyłączyć, był moim dzieckiem moim synkiem znaleźliśmy się w schronisku i bardzo pragnę znaleźć następnego też tam mam 2 kundelki znalezione w śmieciach wyrzucone alle moje serce i duszą jest oddana dla niego kocham te co mam i będę kochać ten co przyjdzie ale to on nauczył mnie wszystkiego prawdziwiej miłość i zawsze kochałam ale nigdy tak mocno jak jego dziękuję bardzo za każde słowo moj zasnął w moich ramionach i za to jestem wdzięczna bardzo 💔💔💔💔💔💔💔

  158. Napisane… że dech zapiera, pożegnałam już jedną sunie…niewiem jak to przeżyłam,to był dramat.a teraz muszę przygotować się na kolejne pożegnanie… Maciuś na 12,lat…

  159. Piekny tekst i bardzo potrzebny. Po tamtej stronie czekaja na mnie 2 psy najbliższe i kilka bliskich. Zawsze uwazalam ze Fige dala mi Nuka wlaanie po tp bym nie cierpiała i wlasnie dla tego ze wciaz mnie kocha. Dziś mam 3 psa i tym razem juz nie mówię że ostatni. Dopóki bede miala sile bede im domem.
    Nie zgadzam sie jednak z tym co piszesz o katolikach. Kocham Boga i uwazam ze Pan Bog mi je dal pod opieke wlasnie po to by wypełnić moje zycie realna i bezwarunkową miloscia. I takze ze wzgledu na kwestie wiary uważam ze kazdemu stworzeniu nalezy sie godna śmierć i godny pochówek. Nie zutylizowalam zadnego ze swoich psów. Wciąż chodzę pod brzozę gdzie pośród pol sie za nie i wszystkie zwierzęta modle.

    1. Nie musisz się z tym zgadzać, jednak tym co napisałaś zaprzeczasz samej sobie i swojej wierze .
      Po co piszesz takie bzdury?
      Jaka z Ciebie katoliczka jeśli nie znasz na czym polega i opiera się Twoja wiara? (gdybyś wiedziała, nie napisałabyś tych bzdur)
      Godna śmierć i godny pochówek nie jest ważny, ale jest coś co powinno być ważniejsze- życie.

  160. A co zrobić kiedy to przychodzi nagle ? Kiedy jesteś z psem na spacerze? On się załatwia i biegnąc do Ciebie nagle upada wydając z siebie dziwny, do tej pory nie znany dźwięk. Podnosisz go, próbujesz postawić na nogi, błędne oczy patrzą tylko w jedną strone i nagle w ciągu tych kilku sekund uświadamiasz sobie że coś jest nie tak. Bierzesz Go na ręce i lecisz co sił w nogach przez ulicę do pobliskiego weta. Niestety reanimacja nie przynosi skutku. Czujesz żal, smutek i tą cholerną bezsilność że można było coś więcej zrobić, że może gdybyś Go sam zaczął reanimować to by żył. Że może te kilka sekund to było za długo . Na to się nigdy nie da przygotować.

  161. Ja wlasnie pozegnalam swoja sunie , labunie 6 dni temu, tak wlasnie spokojnie , pomalutku , odeszla na swoim ogrodku, tam byla zawsze szczesliwa, musielismy jej pomoc bo juz nie mogla wstawac, wiele razy mylam , czyscilam dupke, zrobilabym to jeszcze 1000 razy, ale nie moglam patrzec jak nie moze isc tam gdzie chce , sterydy juz nie pomagaly, byla z nami 15 lat i dwa miesice, 9 dni, tak tesknie

  162. Poryczałam się !!!
    To takie smutne żegnać przyjaciela ! Jedynego prawdziwego ;( jeszcze sobie tego nie wyobrażam !! Nie wiem czy dałabym radę tak po prostu pozwolić mu odejść !!!

    1. To jest prawda że pieski które wiedzą że odchodzą to sobie idą i nawet w samotności umierają tak zrobił mój kochany murzynek co 22 maja będzie już 10 lat niestety nie wytrzymałam bez pieska mam drugiego na jego miejscu , one są kochane i potrzebują miłości i czułości tak jak człowiek i opieki do końca ich dni .

    2. Dziękuję Panu za piękne słowa które w późniejszym czasie mi się przydadzą mam też sunie 15 latek ma jest moim całym życiem kocham ją bardzo i dbam o nią jak mogę jest bardzo chora ma guzy na wątrobie i bardzo się boję tego dnia który kiedyś nadejdzie

  163. Pieknie ,pieknie Pan to opisal. Mam 15 letnia sunie,kocham ja nad zycie,ale wiem,ze Nasz czas sie powolutku konczy i bardzo boje sie tego momentu. Staram sie nie myslec o tej chwili ,ale ,jak widze,ze juz kroczki coraz slabsze,oczki coraz gorzej widza i z bieganiem problem- przyszla starosc. Wiele chorob z ktorymi walcze. Jednak moja sunia ma duza wole zycie- lubi sie bawic i czesto odnajduje w niej tego slodkiego szczeniora. Bede ten tekst czytac czesto,zeby przejsc godnie z moja przyjaciolka przez ten czas. Pozdrawiam!!!

    1. Pięknie napisane,Pozegnałam mojego przyjaciela po 15 latach wspólnych wspaniałych lat.Do końca byliśmy razem.Dzień odejścia był zaplanowany przez mojego psa,patrzył mi w oczy dajäc sygnał…. daj mi odejść.Dzień ten był wielkim świętem ,dzień wolny,ostatni wspölny spacer w ulubione miejsca i ostatnie pożegnanie.Żył godnie i odszedł godnie tak jak żył.Jest w moim sercu .Po trzech miesiacach pojawił się nowy członek rodziny też husky.Życzę każdemu tak pięknego pożegnania

      1. A ja się poryczałam. Mam 15 letniego labradora , widzę jak z dnia na dzień ciężej mu chodzić. Chyba jeszcze nie jestem gotowa.

        1. Dokładnie to rozumiem. Mój Golden ma 10 lat ale już od 6 lat walczymy z dysplazja. Ciężko mu się poruszać a ja robię wszystko co w mojej mocy aby mu pomóc. Przeszliśmy już zabiegi laseroterapi, obecnie robimy magnetoterapie i jest troszkę lepiej. Na szczęście pies jest radosny, pogodny i lubi się bawić ale jak pomyślę że będę musiała się z nim rozstać to wpadam w rozpacz.

        2. Ja też mam 14-labradora .
          Trudno mu chodzić .Idę z nim pomalutku .Boję się jego odejścia.
          Tulę go bardzo…

          1. Wczoraj pozegnalismy nasza najukochansza Sunie.
            Dopoki nie dochodzi do rozstania i do sytuacji w ktorej trzeba sie zmierzyc z tym bolem, ciezko sobie wyobrazic nawet jak wielkie cierpienie to moze byc. Miala 11 lat. Byla schorowana ale miala w sobie tyle radosci, energii i checi zycia…
            zawsze bedzie mi jej brakowac bo to przy niej dorastalam.
            Do samego konca patrzyla…a jej wzrok byl spokojny i radosny.
            Wiedziala, ze odchodzi.

        3. U mojego przyjaciela, psiego synka, członka rodziny zdiagnozowano guza mózgu. Walczymy na różne sposoby, ale widzę, że ta bitwę powoli przegrywamy. Dziękuję za ten tekst. Powoli przygotowuje się do najbardziej smutnych dni naszej wspólnej podróży.

        4. Tak zrobiłam choć nie czytałam Mój Pies zachorowal i miał 12 lat i 7 miesięcy Wszystko poszło szybko bezwzględnie Umierając zawołał mnie zaszczekal słabo bo nie miał sił i włożył głowę w moje ręce u cichutko 9dszedl Podziekowalam mu za wszystko i przeprosilam za to co moglam bezwiednie zle zrobic Trzymalam Go na kolanach bardzo długo az poczulam ze go nue ma i nie jest łatwo minął dzisiaj miesiąc i pustka Na razie nie mige zastąpić innym pieskiem czekam

          1. Moja ukochana Maja Husky odeszła wczoraj nie mogłam się z nią pożegnać bo jestem za granica.Miala 11 lat zapalenie ropoma. I zapalenie otrzewni serce mi pęka do końca próbowaliśmy ja ratować nie mogę w to uwierzyć i ze jak wrócę do domu to jej już nie ma i nie będzie serce mi pęka 💔🐶😭

          2. Po wieczornym odejściu mojego psa , spałam z nim w łóżku , aż do rana , spałam całą noc z trupem i niczego się nie bałam , nie brzydziłam , spałam bez lęku. Wszystko co zostało wyżej napisane się zgadza . Zadziwiło mnie , coś , czego wcześniej nie wiedziałam i co jest dla mnie niepojęte . A mianowicie zaobserwowałam mu moich psów ,że godzą się ze śmiercią i traktują to jako coś naturalnego , jakby nawet nie czuły żalu , strachu , smutku , cierpienia , odchodzą po prostu w ustronne miejsce . Jednak jak zaczęłam im przedłużać życie farmakologicznie to , wiedziałam ,że bardzo im zależy na życiu i dawałam im nadzieję na nie. Zmieniłam natomiast zupełnie zdanie co do eutanazji zwierząt , one chcą odejść w sposób naturalny , nie chcą zastrzyku ,nawet jak bardzo cierpią , no chyba ,że jest to niewyobrażalny ból ,ale wtedy one same dają o tym znać . Czułabym się nie fair zadając śmiertelny zastrzyk , komuś kto nie wyraża na to zgody .

        1. Popłakalam sie.Wszystko wróciło.Gdy to czytałam miałm wrazenie ze ktos opisywal mojego Kazo-mojego NAJDROZSZEGO przyjaciela.Zyl z nami 16 lat.To wszysko co bylo napisane to prawda.Wiedział ze umiera i my tez wiedzielismy.U mierał w moich ramionach,słyszc-tak bardzo Cie kocham,juz dobrze idz piesku(znowu rycze)Nadal go kocham i tesknie za nim.Ale smierć jest zwiazana z zyciem.Teraz jest Nero i bardzo go kocham.Kazo-DZIEKUJĘ

          1. 12. Listopada odszedł mój 13letni piesek dużej rasy miał raka Odszedł pozostawiając mnie w wielkim smutku bardzo go kochałam był dlamnie jak relikwia Brak mi go niewiem czy kiedykolwiek zapomnę o nim Płaczę po dziś dzień

        2. Dziekuje Wam za te wpisy…moja Misia wielki przyjaciel wlasnie odchodzi po 15 latach towarzyszenia mi we wspólnym życiu….zasypia w domu w swoim miejscu nie pije mimo wczorajszych kroplówek…głaskam ja całuje i się żegnam….Będzie na zawsze w moim sercu❤️

      1. Moja Tinka York zmarła 3 dni temu. Miala 8 lat. Mam w sobie ogromny żal w sobie. Pociesza mni myśl, że w nocy zareagowałam na to co się z nią dzieje. Wzięłam ja w kocyk, kolysalam jak dziecko. Mąż chciał jeszcze ratować ją, jechać do weterynarza, ale ja wiedziałam że to koniec. Tuliłam ją, glaskakam. A ona byla taka spokojna, cichutka i patrzyła na nas. Coraz slabsza i slabsza i życie z niej uszlo. Mam jecze jedną 3 letnią sunię, ale ból jest we mnie taki duży…

    2. Tez mam 15 letnia sunie i czesto przysiadam na brzrgu jej fotela zeby potrzymac za lapke poglaskac..Nawet myslec nie chce jak to bedzie

      1. W lutym pożegnałam mojego ukochanego labradora po ponad qy latach wspólnego życia. Tego dnia wiedziałam, czułam ze patrzy na mnie już bardzo zmeczarnym wzrokiem,ze cierpi i wręcz krzyczy „chce juz odejsc”. Byłam z Nim do końca. Aż oczka się zamknęły. Na wieki. Serce pękło. Wiem,ze nie chciał abym cierpiala , bo zawsze mnie uszczestawial i chciał dla mnie jak najlepiej. Dzisiaj mam spaniela-szceniaka. Tez czarany, jak mój labek. Ale ON był pierwszy, jedyny i zawsze będzie w moim sercu.

      1. Witaj ja mam to samo moja Sonia ma 15 lat w poniedziałek ma mieć podana ostatnia decyzję czy walczymy czy poprostu dajemy jej odejść w spokoju i bez bólu tylko że ja nie potrafię się z tym pogodzić kocham ja nad życie. Ale w tym wszystkim najgorsze jest to że nie mogę się z nią nawet pożegnać jeżeli to już naprawdę koniec ponieważ nie ma mnie obok niej 😭😭 serce mnie boli codziennie płacze nie potrafię sobie z tym poradzić nie potrafię poprostu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Social Share Buttons and Icons powered by Ultimatelysocial