Kiedyś przedstawiłem Tobie, drogi Przyjacielu galerię obrazów mało znanego malarza rosyjskiego z XIX wieku, Iwana Iwanowicza Szyszkina (patrz: tutaj link).
Dziś chciałbym podzielić się z Tobą innymi dziełami tego artysty. Malował on Przyrodę jak ktoś, kto ją czci, kocha i podziwia nie jako dzieło sztuki: martwe, będące dziełem jakiegoś stwórcy – ale jako prawdziwą, żyjącą istotę, inteligentną osobę. Podziwiał Przyrodę i umiał w swoich obrazach przekazać nie tylko piękno właśnie, ale także wiele biologicznej, naukowej prawdy. Nie uciekał od tego, co w Przyrodzie brudne, mroczne czy straszne. Ukazywał z równym kunsztem każde oblicze Lasu.
Zapraszam Cię dzisiaj, Przyjacielu do spotkania z tym, w jaki sposób Iwan Szyszkin podzielił się z nami tym, co wśród Lasu przeżył i co widział.
Zmierzch w lesie.
Malarz jak nikt umiał oddać związek wody z Przyrodą ożywioną.
I. Szyszkin malował Przyrodę taką, jaka jest: także mroźna, także w nocy…
Sosny nad morskim brzegiem. Warto zwrócić uwagę na doskonale oddaną, ciężką barwę nadchodzącej burzy.
Perfekcyjnie przedstawione pionierskie zajęcie siedliska przez brzozy.
Malarz fascynował się także tym, co w Przyrodzie mroczne…
…jak i tym, co w niej promiennie jasne i pełne światła.
Sosna zwyczajna jest częstym motywem obrazów Szyszkina.
Domek w lesie to niemal obowiązkowa sceneria amerykańskich horrorów. U Szyszkina jednak ciemność lasu nie jest wroga – jest ciemnością łona matki, bezpieczeństwem i wyciszeniem.
Malarz daje się nam poznać także jako wytrawny obserwator życia dzikich ptaków.
Nieobcy był Szyszkinowi także górski pejzaż: gołoborza, osypiska, górskie skały…
Człowiek ukazany jest jako mały wobec Lasu, znikomy wobec potęgi jego mroku.
Jednocześnie ta małość człowieka jest ukazana nie jako małość skazanej na pożarcie ofiary, ale małość jako właściwą proporcję, konieczną do tego, by między człowiekiem a Lasem nawiązała się przyjaźń.
Malarz uwielbiał uwieczniać przeróżne efekty świetlne, których dostarcza Przyroda w głębinach leśnych.
Mroki zimowego, świerkowego lasu są oddane niemal z pełną miłości fascynacją.
Twórcę interesowały nie tylko drzewa, ale także spektakl zjawisk atmosferycznych.
Częstym motywem u Szyszkina są martwe, porastające mchem pnie drzew, które po śmierci spłacają swój dług wobec Lasu…
To, co dla głupców jest gromadą chwastów, dla tego, kto Przyrodę prawdziwie pokochał będzie mistycznym przeżyciem.
Malarz umiał doskonale oddać anatomię drzew: sosen…
…czy dębów.
Chyba najpiękniejsze z przedstawień śmierci, z której rodzi się życie.
Mroki Lasu na obrazach Szyszkina nie przerażają, ale pociągają. Tak, jak w rzeczywistości.
I znów martwe drzewo – i bujność życia wynikająca z rozkładu.
Mgła i efekt Tyndalla w lesie.
Jesienny las z całą gamą swoich barw.
I wielki, pełen uwielbienia hołd oddany burzowej chmurze.
Iwan I. Szyszkin (1832 – 1898)
Jeśli uważasz, że to, o czym tu piszę jest ważne, dobre i potrzebne, możesz wesprzeć działanie strony, zostając naszym Patronem przy pomocy patronite.pl
Jedna odpowiedź do “JAK MALUJE PRZYRODĘ KTOŚ, KTO JĄ CZCI cz. II”
Piękne obrazy, które wyglądają jak najlepszej jakość zdjęcia. Wielki talent. Cudownie przedstawiona Przyroda.
Piękne obrazy, które wyglądają jak najlepszej jakość zdjęcia. Wielki talent. Cudownie przedstawiona Przyroda.