JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA ADOPCJĘ PSA

To nie jest poradnik o tym, jakie szelki czy obrożę kupić. To poradnik o tym, jak przygotować SIEBIE.

Bo dla kogoś, kto czci Wilka i Przyrodę, adopcja psa jest jedynym i najświętszym sakramentem, szansą na utworzenie więzi z kimś, kogo Przyroda posłała, aby towarzyszył człowiekowi. Jest zadośćuczynieniem krzywd, jakie Przyrodzie czynią ludzie, a jednocześnie aktem sprzeciwu wobec nauczania wszystkich ludzkich religii i filozofii, które głoszą niższość zwierząt i wyższość człowieka.

Wstęp, czyli zastanów się

Na początek, zanim przejdziemy do tego, jak należy się na adopcję psa przygotować, musimy sobie wyjaśnić pewną przykrą, ale konieczną do poruszenia sprawę.

Zastanów się Człowieku, czy jesteś godzien tego zaszczytu, żeby potomek i brat Wilków zamieszkał w Twoim domu.

Jeśli pierwszą Twoją myślą było: „Tak, jak najbardziej!”, to nie adoptuj psa. Taka pewność siebie – a nazywając rzecz po imieniu, arogancja – to najlepszy dowód na to, że nie powinnaś/powinieneś tego robić. Żadnego z psów nie stać na to, żeby zmarnować czas swojego życia na bycie z kimś, kto się do tego nie nadaje.

Tylko człowiek potrafiący zdobyć się na odrobinę pokory będzie potrafił wsłuchać się w psa, będzie potrafił dostosować do niego swoje życie. A tym samym tylko taki człowiek ofiaruje psu dom, a nie kolejne więzienie i cierpienia.

Jeśli więc jesteś typowym, prawilnym ziomalem, który za pomocą psa chce przedłużyć swojego zwiędłego członka i podkreślić swoją męskość, spadaj. Zbyt wielu już chodzi po ulicach idiotów, którzy szczekają na własnego psa.

Jeśli jesteś słodką idiotką, która wyobraża sobie, że pies to tylko taki ruszający się pluszaczek, spadaj.

Jeśli jesteś półgłówkowatym tatuśkiem lub madką, która chce zrobić przesłodziuśny prezent dla swojego dziedzkaspadaj. Pies to nie prezent, nie zabawka, nie dodatek do umeblowania pokoju dziecięcego. To istota, przed którą człowiek powinien paść na twarz i dziękować za tę łaskę, że pomimo cierpień, jakie to ze sobą niesie, ta istota chce z człowiekiem być.

Jeśli jesteś modnym trendy i na topie, a adoptowany pies jest cool, przydaje swagu i redukuje obciach – spadaj. Pies to nie nowe najki.

Jeśli zgadzasz się z którymkolwiek z poniższych zdań: „pies powinien znać swoje miejsce”, „psa trzeba siłą ułożyć, bo na głowę wejdzie”, „pies to tylko pies”, „psu trzeba pokazać, kto tu rządzi, najlepiej kijem”, „psu wystarczy resztki z obiadu wywalić”, „pies nie umiera, tylko zdycha” – SPADAJ. I bądź przeklęty, człowieku, przeklęty swoim człowieczeństwem, które czyni z ciebie istotę tak odpychającą, rak Ziemi, nowotwór Przyrody.

A więc dobrze, skoro przykrą konieczność mamy już za sobą, możemy przejść do meritum sprawy.

1. Przygotowanie intelektualne

Polska, chłopska mądrość mawia: „teoria sobie, praktyka sobie”. Czyli: nie ma sensu zawracać sobie głowy czytaniem czegokolwiek. „W praniu wyjdzie”, „jakoś to będzie, co to, ja nie dam rady?”

Tymi „mądrościami” Polacy uwielbiają usprawiedliwiać swoje nieuctwo. Tymczasem Twojego przyszłego towarzysza Twoje nieuctwo nie stać, bo wystarczająco wiele złego wyniknie z Twojego braku doświadczenia.

Otwarcie trzeba sobie powiedzieć, że człowiek, decydując się na taki czy inny typ lub rasę psa, kieruje się przede wszystkim względami estetycznymi. Czyli tym, jak pies wygląda. Nie ma w tym nic złego. w końcu jesteśmy istotami obarczonymi wadą przerośniętego skoncentrowania na wzroku, z ogromnym upośledzeniem pozostałych zmysłów. A psy są różne, rasa nie musi decydować o tym, jaki pies będzie miał charakter. Każdy pies jest unikalną indywidualnością i rasa tworzy jedynie jakiś mglisty, ogólny fundament, na którym wykwita nieskończona różnorodność zachowań i predyspozycji.

Jednak zanim adoptujesz psa, mimo wszystko poczytaj o rasie. Na pewno decyduje ona o chorobach, na jakie pies łatwiej będzie zapadał, a tym samym, w jakich kwestiach będzie wymagał wzmożonej ochrony. Rasa jest pewnym „ustawieniem początkowym”, od którego zawsze są odstępstwa, ale wyznacza pewien zakres, pozwoli ci nastawić się na trudności, które możesz napotkać.

I proszę, szukając wiedzy o psach, odpuść sobie „risercz” internetowy. Internet to wrzące szambo pełne wirów i zdradliwych mielizn, więc tylko doświadczony, do przesady krytycznie nastawiony sceptyk powinien na to morze wypływać w poszukiwaniu prawdy. Prawda w internecie to bardzo rzadki minerał, w dodatku dobrze imitowany przez niezmierny ogrom tombaku.

Wiedzy o psach poszukaj w książkach, wydawnictwach naukowych oraz u ludzi, którzy zawodowo się tym zajmują – a przede wszystkim u ludzi z fundacji, do której się zwrócisz z chęcią adopcji.

Człowiek, decydujący się na adopcję psa powinien mieć minimalną choćby wiedzę z dziedziny biologii. Przyda się ona podczas wizyt u weterynarza. Dlaczego?

Nie chcę tu nikogo obrazić i proszę mnie dobrze zrozumieć – ale odnoszę wrażenie, że jest całkiem sporo weterynarzy, którzy byli zbyt głupi, albo zbyt nieodpowiedzialni na to, żeby zostać lekarzami. Bo lekarz, jak popełni błąd, pójdzie siedzieć, a weterynarzowi jeszcze trzeba za ten błąd zapłacić.

Dlatego wiedza z biologii się przydaje. Komuś, kto wie jak funkcjonuje tarczyca, weterynarz nie wciśnie drogiego i najeżonego skutkami niepożądanymi leku na rzekomą niedoczynność tarczycy, którą jakimś cudem stwierdził po jednokrotnym badaniu krwi. Tak dla przykładu.

Kilka słów na koniec o przygotowaniu intelektualnym. Ja, zanim adoptowałem pierwszego psa, spędziłem na przygotowaniach dwa lata. Przez dwa lata co tydzień jeździłem w Bory Dolnośląskie, tropiłem wilki i poznawałem naocznie ich zwyczaje terytorialne. Codziennie kilka godzin spędzałem przed włączoną kamerą internetową, przez którą obserwowałem wilki w rezerwatach, notując ich zachowania, szkicując je i studiując anatomię. W poszukiwaniu wiedzy o wilkach wyjechałem do Niederleis w Austrii, do Wolf Science Center. Przeczytałem masę książek z dziedziny biologii. Nocowałem samotnie na terytorium wilków, słuchałem ich wycia i szukałem spotkania z nimi. Przestudiowałem ewolucyjną historię psa, czytałem o malamutach, husky i o wilczakach. Czytałem poradniki behawioralne, zdrowotne i tym podobne. A mimo tego wszystkiego za mało miałem wiedzy, żeby wielu błędów uniknąć i różnych głupstw nie zrobić. Przeraża mnie myśl, ileż więcej błędów i głupot bym zrobił, gdybym tej wiedzy przed adopcją nie zdobył.

2. Przygotowanie charakteru

Po adoptowaniu psa: tak Aresa, później Barona i teraz Bojara – pozostałem w stałym kontakcie z ludźmi z fundacji, które się tymi psami opiekowały. Dowiedziałem się przy tej okazji rzeczy, o których bym nie śnił.

Dowiedziałem się rzeczy o ludziach, które moje elementarne poczucie przyzwoitości przyprawiają o chęć na wymioty.

A więc są ludzie, którzy dzwonią do fundacji i tonem nieznoszącym sprzeciwu orzekają, że tego i tego psa biorą i żądają jeszcze, żeby im go przywieźć. Którzy wszelkie ostrzeżenia i sugestie zbywają tym, że wszystko wiedzą, na wszystkim się znają i „na pewno sobie poradzą”.

Adopcja psa to nie transakcja biznesowa, to nie kupno internetowe, to nie pieprzone załatwienie interesu. Fundacja adopcyjna to nie Biedronka, Media Markt ani Castorama. Osoba adoptująca to nie Klient-Nasz-Pan.

Nie jesteś klientem, ale KANDYDATEM do EWENTUALNEJ adopcji psa, pod warunkiem, że okażesz się osobą odpowiednią. Jeśli Cię oburza i narusza Twoje wysokie poczucie własnej wartości to, co napisałem, spadaj i nie adoptuj psa. Oszczędzisz: psu cierpień i zawodu, sobie frustracji, kosztów, wrzodów żołądka i przysłowiowego „bólu dupy”, a fundacji kolejnej straty czasu na idiotę, który podstawowych spraw nie rozumie.

Dlatego pierwszym i najważniejszym przygotowaniem charakteru powinno być spokornienie.

Pomimo intelektualnego przygotowania, o którym powyżej pisałem, zwróciłem się o adopcję psa z prośbą, aby to fundacja dobrała mi odpowiedniego do moich możliwości, wiedzy, charakteru i trybu życia psa. Owszem, zaproponowałem, które z wystawionych do adopcji psów wyglądają mi na „w moim typie”, ale gdy otrzymałem odpowiedź, że ten czy tamten pies jest na moje warunki i doświadczenie nieodpowiedni, nie naciskałem. Miałem tę przyzwoitość, żeby powiedzieć sobie, że ktoś NAPRAWDĘ może wiedzieć lepiej.

Czasami zadzwoniłem z zapytaniem, ale nie naciskałem że JUŻ, TERAZ, DZISIAJ, NATYCHMIAST.

Kiedy wypełniałem ankietę adopcyjną, przyjmowałem wizytę przedadopcyjną i w ogóle prezentowałem jakimi dysponuję warunkami, możliwościami itp. nie ściemniałem, tylko przedstawiłem prawdę.

Ileż to słyszałem historii o debilach, którzy „zapomnieli” napomknąć przy adopcji, że mają noworodka w domu, a potem był płacz, że pies zaatakował dziecko. Ileż słyszałem historii o kretynach, którym „umknęło”, że mają alergię na sierść, a potem trzymali psa na łańcuchu i głodzili. Ileż słyszałem historii o imbecylach, półgłówkach i – powiedzmy sobie wprost – zbrodniarzach, którzy na różne sposoby kłamali przy adopcji jakby specjalnie po to, żeby potem unieszczęśliwiać psa.

Ileż to słyszałem historii o tych, którzy „wiedzieli lepiej”, którzy „zdecydowali i już”, że ten pies, a nie inny, „bo coś czują”.

A ja się poddałem, cierpliwie czekając i zdając się na osąd tych, którzy te psy znali i wiedzieli, komu mogą, a komu nie mogą ich powierzyć. Poddałem się, bo nie chciałem, żeby moja ułomna, żałosna wola zakłóciła Przygodę, smak zaskoczenia i niespodziankę, które mnie czekały. I NIE ŻAŁUJĘ. Bo wszystko, co się później pięknego stało, stało się dzięki temu zaufaniu, pokorze i poddaniu.

Jeśli jesteś osobą godną tego, by ambasador wilczej tajemnicy zamieszkał u Ciebie, Przyroda sama zadba, byś trafiła/trafił na właściwego towarzysza. A twoje przekonania, chęci i optymistyczna samoocena Twoich możliwości tylko to zakłócą.

Pozwól Przygodzie, by sama przyszła do Ciebie. Pozwól, żeby Przyroda sama wybrała. Twoja wolna wola powinna się skończyć na wyrażeniu chęci adopcji psa – potem może tylko i wyłącznie wszystko zepsuć.

3. Przygotowanie psychiczne

Zadam Ci zagadkę. Wyobraź sobie wielki, zabytkowy pałac, pełen antyków, drogich mebli i wiktoriańskich bibelotów.

W środku tego pałacu spotykasz dwóch elegancko ubranych mężczyzn. Nazwijmy ich: pan A i pan B.

Pan A tylko przychodzi na posiłki, zjada je i wychodzi. To pan B je podaje, układa menu, dba o zastawę, zarządza koniecznymi zakupami.

Pan A, kiedy chce gdzieś się udać, tylko wyraża taką chęć. To pan B go tam zawozi, dba o to, gdzie konkretnie i w jakiej kolejności pójdą, troszczy się o terminarz, mówi panu A: „Teraz tędy, milordzie”, „Może tutaj, milordzie”, „Nie tędy, milordzie, tam będzie lepiej, sprawdziłem, milordzie” itd.

Pan B dba o zdrowie pana A mówiąc: „Pan pozwoli milordzie, lekarz zabronił panu tyle wina”, „Pozwolę sobie przypomnieć o tabletkach, milordzie”, „za pozwoleniem milordzie, dzisiaj ma pan umówioną wizytę u kardiologa” itp., itd…

Pan B zarządza bezpośrednio majątkiem, to on kupuje, dobiera garderobę, dogląda zapasów, przygotowuje posłanie, a pan A jedynie z tego wszystkiego korzysta.

I teraz pytanie: który z nich jest Panem, a który Służącym? Który z nich jest Baronem, a który Kamerdynerem? Który jest Właścicielem, a który Lokajem?

Pojąłeś, Człowieku?

Nie tytułuj się „Panem” ani „Właścicielem” psa. To on jest panem, a Ty tylko służącym.

Ale to żadne upokorzenie. Kamerdyner królowej brytyjskiej znaczy więcej w kraju niż niejeden lord. W starożytnym Rzymie senatorowie drżeli i pokornie kłaniali się niejednemu niewolnikowi czy słudze cesarza.

Pies jest wśród ludzi osobą królewską. Pamiętaj o tym, gdy będziesz mu podawał do stołu, oprowadzał go i dbał o jego zdrowie. Czuj się zaszczycony, bo oto Przyroda uhonorowała cię zaufaniem, a jeśli wiesz, czym człowiek jest dla Przyrody, zrozumiesz jak wielki to zaszczyt, jak wielki wyjątek i jak ogromna chwała.

Tylko tak nastawiony, zdołasz się ze swoim psem dogadać. Jeśli Ty ustąpisz w pewnych kwestiach tak, jak sługa powinien ustępować panu, i pies będzie znacznie bardziej skłonny ustąpić Tobie w sprawach, które są dla Ciebie ważne. Wiem, bo tak zrobiłem.

I tak, wiem, już słyszę te wrzaski oburzenia: „Cooooo?? JA, PAN WIELKI CZŁOWIEK, na obraz Boży uczynion, Ja mam się tak poniżać???” Już słyszę, jak „żałosne”, „śmieszne” jest to, co napisałem, jaka to „żenada”.  Odpowiadam na te głosy: spadajcie. I nie adoptujcie psów.

4. Przygotowanie fizyczne

Każdy pies jest w jakimś stopniu wymagający fizycznie. Pies duży, z ras pierwotnych jest zaś pod tym względem bardzo wymagający.

Ale nie tylko o gotowość do długich i męczących wędrówek chodzi. A może zostaniesz wybrana/wybrany do adoptowania staruszka, który chodzić będzie niewiele? I wówczas czekają Cię fizyczne wyzwania.

Jeśli jesteś osobą, która kompulsywnie cierpi, gdy widzi stół o 0,000003 stopnia odchylony od idealnej równoległości względem ściany, która w kącie za szafą o północy przy wyłączonym świetle dostrzeże pasemko kurzu i wpadnie z tego powodu w histerię, jeśli jesteś osobą która nienawidzi najmniejszego nieporządku i najchętniej cały świat zamieniłaby na sterylne naczynie laboratoryjne – nie adoptuj psa. Albo przygotuj się na leczenie kliniczne.

Trzeba będzie znieść tony walającej się wszędzie sierści, trzeba będzie w tej sierści spać, tą sierść jeść i tą sierścią oddychać. Trzeba będzie zbierać gówienka, podmywać tyłek, ubabrać się w gównie nie raz i nie dwa. Wiem, że to, co teraz napisałem POWINNO być oczywiste dla każdego, kto na psa się decyduje, ale niestety oczywiste nie jest.

Jeśli chcesz mieć psa i idealny, sterylny porządek w domu, to kup sobie psa pluszowego.

Warto przed adopcją psa rzucić palenie. Raz, że będziesz mieć więcej pieniędzy na nieprzewidziane wydatki, dwa, polepszy Ci się węch. A dzięki temu lepiej zrozumiesz, co jest ważne dla istoty, która głównie węchem analizuje otaczającą ją rzeczywistość. I nie mędrkuję z wygodnego fotela abstrakcyjnej sofistyki. Kiedy przeczytałem, że wilki nienawidzą zapachu tytoniu, natychmiast przestałem palić i od tamtej pory do głowy mi nie przyszło, żeby choćby zapragnąć papierosa.

Zadbaj o swoje zdrowie. Pies nie leczy się na NFZ, żaden psi lek nie jest refundowany, więc dbanie o zdrowie psa będzie wystarczająco obciążające dla Twojego budżetu. Jeśli i Ty się rozłożysz w nieodpowiednim momencie, nie dasz rady udźwignąć choroby swojej i psa.

Zadbaj o swoją kondycję. Osobie otyłej i zasiedziałej ciężko będzie bez cienia zniechęcenia czy złości nagle, o czwartej rano zerwać się, ubrać w ciągu 3 minut i wyjść na zimno z psem, bo on będzie akurat tego potrzebował. A będzie potrzebował i to nie raz.

5. Przygotowanie finansowe

Tak, na koniec parę słów o tejże, nieprzyjemnej sprawie.

Różnie bywa z psami pod względem tego, ile kosztują. Ale ponieważ jest Twoim obowiązkiem wobec Przyrody, obowiązkiem najwyższym i najświętszym zapewnić Twojemu psu wszystko, czego będzie potrzebował przygotuj się raczej na więcej, niż na mniej pod tym względem.

Dobra rada: odłóż sobie rezerwę, tak najlepiej z 5000 złotych – na nieprzewidziane wydatki. Operacje są drogie, a nie wiesz, co może się przydarzyć.

To dużo, ale palacze potrafią tyle spalić w kilka miesięcy.

Zamiast na tacę dla nieistniejących bogów, zamiast na dymiącą śmierć w ustach, zamiast na obtłuszczający nadmiar jedzenia i inne niepotrzebne sprawy zachowaj środki dla Twojego psa. Przyda się, zapewniam.

Na zakończenie… a właściwie nowy początek

To już koniec – przygotowania. Ale początek najwspanialszej Przygody Twojego życia.

Ktoś może zapytać: a co z miłością? Dlaczego nic nie napisałeś o tym, że tego psa trzeba po prostu kochać?

Nie muszę o tym pisać, bo miłość to nie towar na zamówienie ani pierdnięcie, że przy odrobinie silnej woli można je wywołać.

Miłość przyjdzie sama, jeśli dobrze się przygotujesz na adopcję swojego towarzysza. Wówczas przyjdzie samoistnie nawet jeśli pies, z którym połączy cię los będzie kompletną odwrotnością Twoich marzeń.

I stanie się wtedy, że zapomnisz o marzeniach, bo to, co Cię spotka będzie piękniejsze i daleko bardziej magiczne od wszelkich możliwych marzeń.

Nie oczekuj od psa. Oczekiwania zatruwają życie, a NIE oczekując ZAWSZE będziesz zaskoczona/zaskoczony radością, która Cię spotka.

Adopcja psa to wielkie wydarzenie, wspaniałe święto i najpiękniejsze, co może się przytrafić tym, którzy okażą się tego godni. Czego i Tobie życzę.

Przydatne linki:

Fundacja Adopcje Malamutów:

http://adopcjemalamutow.pl/

Fundacja JAMHUDY Molosowy Azyl Północy:

https://www.ratujemyzwierzaki.pl/fundacja-jamhudy

https://www.facebook.com/FundacjaJAMHUDY/

Północniaki – Ogólnopolska Fundacja Na Rzecz Ochrony Zwierząt:

http://www.fundacja-polnocniaki.pl/

https://www.facebook.com/Fundacja.Polnocniaki/

Jeśli uważasz, że to, o czym tu piszę jest ważne, dobre i potrzebne, możesz wesprzeć działanie strony, zostając naszym Patronem przy pomocy patronite.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Social Share Buttons and Icons powered by Ultimatelysocial